Wojna w Ukrainie pokazała, że mamy do czynienia z zupełnie innym rodzajem wojny i wykorzystaniem zupełnie innych narzędzi w przestrzeni powietrznej. Oprócz systemów obrony powietrznej Patriot i innych rozwiązań – to przede wszystkim wojna oparta o wykorzystanie bezzałogowych statków powietrznych, czyli dronów. Liczba operacji wojskowych, liczba zadań, jakie wykonują bezzałogowe statki powietrzne, jest ogromna w stosunku do okresu 5-6 lat wcześniej. To pokazuje, jak gigantyczna jest to broń i jak masowego rażenia – a jednocześnie także punktowego i bardzo dokładnie wycelowanego. Przykładem był wybuch na jednym z głównych mostów wywołany przez bezzałogowy statek nawodny. Dlatego Polska, która jest krajem granicznym Unii Europejskiej, musi się przygotować się na tego typu działania.
– Niestety Polska przespała swój czas i to powiem z pełną stanowczością, dlatego że do końca 2021 roku byliśmy jednym z liderów – jeśli chodzi o implementację systemów do integracji i zarządzania bezzałogowymi statkami powietrznymi. W lutym 2020 roku wdrożyliśmy w polskiej przestrzeni powietrznej pierwszy certyfikowany system dla bezzałogowych statków powietrznych, oczywiście cywilnych – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Janusz Janiszewski, ekspert lotniczy, były prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. – Wojna pokazała, że ten system musi się rozwinąć i musi się stać komponentem wojskowo-cywilnym, ponieważ obronność, integracja Polski przestrzeni powietrznej, stała się priorytetem. Głównym celem jest wykrywać, śledzić i na samym końcu neutralizować określone niebezpieczeństwo. Co do tego potrzeba? Potrzeba dwóch podstawowych modułów – to jest modułu cywilnego, który będzie posiadał informacje o wszelkim ruchu bezzałogowych statków powietrznych, połączonego z modułem wojskowym – który będzie monitorował będzie całą granicę wschodnią. Mówimy tutaj zarówno o Ukrainie, o Białorusi, o granicy z Litwą, która jest niestety bardzo wąską granicą, to jest tylko 64 km. Następnie mamy dość długą granicę z Kaliningradem – czyli z Rosją, z państwem, które jest agresorem. Nowy system musi gwarantować, że wojsko będzie wiedzieć o ruchu każdego bezzałogowego statku powietrznego – lot takiego statku będzie widoczny, śledzony, a operator będzie stwierdzić, jaki to jest dron i nawet skontaktować się z pilotem. W najbardziej zaawansowanych systemach nasz operator będzie mógł wydać komendę ląduj, zmień wysokość lotu, czy też zmień kierunek lotu. Do tego algorytmy i sztuczna inteligencja muszą identyfikować obiekty niezgłoszone – jak rakiety czy balony, które mogą stanowić zagrożenie – oraz dawać możliwość ich neutralizacji. Dlatego niezbędny jest system wielomułodułowy, aby dowódca operacyjny rodzaju sił zbrojnych mógł podjąć szybką decyzję o neutralizacji takiego zagrożenia. Trzeba inwestować już – a wojsko powinno mieć nadrzędną rolę, ponieważ graniczymy bezpośrednio z działaniami wojennymi – tłumaczy Janusz Janiszewski.