Aktywność koncernu Google’a nad Wisłą nie powinna być obojętna zarówno inwestorom, jak i samym użytkownikom narzędzi prosto z Doliny Krzemowej. Te z kolei doczekają się kolejnej odsłony w wersji nadwiślańskiej, ponieważ już teraz przedstawiciele spółki przewidują znaczny zastrzyk środków dla warszawskiego centrum inżynieryjnego. W stolicy dojdzie również do przetasowania w kadrze zarządzającej, co może wywindować region o przynajmniej dwa oczka.
Na skróty:
Zmiany na mapie stolicy i… Dolnego Śląska
Władze Google’a poinformowały, że 14 kwietnia ruszy tzw. region Google Cloud, czyli lokalna infrastruktura obliczeniowa. Pierwsze zapowiedzi o inwestycji pojawiły się w polskich mediach już w czerwcu 2020 roku — wtedy też informowano, że projekt będzie realizowany wraz z Operatorem Chmury Krajowej. Fundamentem współpracy jest intensywna budowa hubu infrastruktury technicznej i oprogramowania, który ma służyć nie tylko Polsce, ale i wszystkim krajom Europy Środkowo-Wschodniej. W Warszawie mają powstać 3 niezależne od siebie centra, podtrzymujące płynność działania chmury. Był to bardzo wyraźny sygnał dla krajowego rynku, ponieważ w skali kontynentu (licząc od 2006 roku) łączna wartość inwestycji w infrastrukturę techniczną szacowało się na ponad 15 mld euro.
Pojawienie się specjalnego ośrodka rozwoju narzędzi, takich jak Compute Engine, App Engine, Google Kubernetes Engine, Cloud Bigtable, Cloud Spanner czy BigQuery to również szansa dla krajowego rynku pracy. Koncern już organizuje specjalne kursy dla przyszłych specjalistów z zakresu technologii streamingu danych, którzy będą pracować w warszawskim centrum inżynieryjnym oraz wrocławskim biurze, które obecnie zatrudnia 100 osób. Na Dolnym Śląsku powstanie specjalny oddział do spraw produktów chmury, a do stolicy z kolei przyjedzie Dan Decasper, wiceprezes Google’a. To najwyżej postawiony w strukturze koncernu manager, który osobiście będzie nadzorował realizację inwestycji. Łączne nakłady finansowe w infrastrukturę, programy edukacyjne i wsparcie dla firm szacowane są na 2 mld USD.
Lokalnie dla globalnych
Kolejnym sygnałem dla krajowego rynku jest obecny status Warszawy w skali Europy. Stołeczne centrum inżynieryjne Google’a to największy tego typu oddział na całym kontynencie, w którym pracuje 450 z 600 wszystkich specjalistów krajowej filii. Zespół skoncentruje się na rozwoju technologii, które napędzają google’owskiego YouTube’a czy Gmaila, ale na Polskę coraz chętniej będą spoglądać również zewnętrzni klienci korporacji. Usługi chmury dedykowane są także spółce Spotify, Snapchat czy Twitterowi, a więc znad Wisły będą wychodzić projekty napędzające największe marki globu.
Czy to powód do śmiałego spoglądania w przyszłość polskiego rynku specjalistów? Oponenci najpewniej wysuną argument wewnętrznego drenażu specjalistów, którzy co prawda będą kształcić się i zdobywać pierwsze doświadczenia w ramach krajowych przedsiębiorstw, ale przysłowiowe skrzydła rozwiną już w centrum inżynieryjnym Google’a. Jest to jednak połowicznie zasadna obawa. Faktycznie, wysoko wykwalifikowani pracownicy będą przechodzić do koncernu z polskich spółek, aczkolwiek będzie to niewielki odsetek w skali całej gospodarki. Pamiętajmy, że obecność zagranicznego kapitału na polskim rynku nie jest żadnym novum, a przypadek Google’a może się przełożyć na niemały ruch w aspekcie przedsiębiorczości samych specjalistów.
Szansa na hub
Scenariusz mówiący o rozwijaniu się warszawskiego hubu technologicznego jest możliwy dzięki inwestycji Google’a, ale również tendencji znanej z Palo Alto lub w mniejszej skali — Seattle. Gdy Jeff Bezos stał się jednym z najbardziej dynamicznych przedsiębiorców stanu Waszyngton, do regionu zjeżdżali ambitni inżynierowie, programiści oraz znawcy raczkującego jeszcze wtedy e-commerce, aby wejść w szeregi przyszłego imperium handlu internetowego. Po latach pracy na etacie część zespołu decydowała się na rozkręcenie własnych biznesów, bazują m.in. na know-how Amazona. Zespół Bezosa opuściła m.in. Nadia Shouraboura (założycielka Hointer), Matt Williams (pomysłodawca Pro.com) czy Pieter De Temmerman (twórca Pacific Data Partners).
Taki sam trend może zawędrować także nad Wisłę. Oczywiście już teraz powstają spółki, które promują innowacyjność w biznesie, jednak pojawienie się w Warszawie i Wrocławiu kolejnego kapitału, a co za tym idzie — szans, jest w stanie pobudzić przedsiębiorczość młodych specjalistów. Takiego zastrzyku energii Polska potrzebuje bardziej niż pozostałe państwa regionu. Obecnie jesteśmy w stanie pośrednim między już wypracowaną autonomią i potencjałem a brakiem odpowiedniego instrumentarium. Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w dobie pandemii znaleźliśmy się na 9. miejscu w całej Unii pod względem wdrażania rozwiązań cyfrowych w ramach przedsiębiorstw (z 43,8-proc. odsetkiem). Dla przykładu Duńczycy, liderzy Wspólnoty w tej kategorii, mieli 67,7-proc. wskaźnik digitalizacji. Średnia unijna z kolei wynosi 50,4 proc., a pod kreską ponownie znalazły się kraje środkowo-wschodnie (z wyjątkiem Węgier i Litwy).
Tak więc wejście Google’a z zapowiadanym kalibrem może znacznie wpłynąć na krajobraz biznesowy Polski. Szczególnie uważni inwestorzy powinni spoglądać na rozgrywające się ruchy ze strony koncernu, w sposób całościowy. Jeśli na rynku powstaną kolejne firmy, czerpiące z doświadczeń Google’a, jeśli w kraju pojawi się więcej specjalistów i w końcu — jeśli podmioty zewnętrzne wyczują szansę, można śmiało aktualizować inwestycyjne portfolio i otwierać się na spółki fintechowe, AI oraz chmury.
Autor: Bartosz Tomczyk — przewodniczący Rady Nadzorczej polskiego fintechu Provema.