zwolnieniu lekarskim był płatny w 100 proc. Zdaniem eksperta rynku pracy Mikołaja Zająca, prezesa Conperio, największej polskiej firmy doradczej zajmującej się problematyką absencji chorobowych, postawienie znaku równości pomiędzy chorobowym a pracą spowoduje, że pozostawanie na L4 będzie bardziej opłacalne niż świadczenie obowiązków zawodowych. Decyzja ta wg. wstępnych
i optymistycznych prognoz kosztować może państwo dodatkowo około 15 miliardów złotych. Ekspert rozprawia się także z mitem tzw. kontroli totalnych i wskazuje na konkretne zmiany w celu zmniejszenia atrakcyjność pobierania L4.
Na skróty:
Pogłębianie deficytu Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
Deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS) w Polsce na rok 2023 jest znaczący. W prognozach ZUS, nawet w wariancie optymistycznym, deficyt roczny FUS wyniesie 54,9 miliarda złotych. W bardziej pesymistycznych scenariuszach deficyt może sięgnąć 75 miliardów złotych.
– Kolejne pogłębienie deficytu FUS i szacowane dodatkowe wielomiliardowe koszty będące następstwem zachęty do przybywania przez pracowników na 100 proc. chorobowym są trudne do oszacowania. Biorąc pod uwagę średnie dane ZUS za ub. rok, czyli 10.3 dni chorobowego na pracownika oraz 17 mln osób pracujących w Polsce, szacuję, że – w optymistycznym wariancie – ewentualna decyzja o wprowadzeniu 100 proc. płatnych L4 kosztować może państwo dodatkowo ponad 15 miliardów złotych. Kolejną ofiarą będzie spadające PKB oraz następne wycofujące się z Polski inwestycje, z powodu niskiej opłacalności produkcji – mówi Mikołaj Zając, ekspert rynku pracy, rezes Conperio.
Pomoc dla przewlekle chorych i zmniejszenie atrakcyjność L4
Zdaniem eksperta dużo bardziej potrzebnym i rozsądnym rozwiązaniem jest, chociażby przyznanie 100 proc. pensji oraz statusu „P” (wydłużenie okresu L4) – osobom chorym przewlekle, które w myśl bieżących przepisów po 182 dniach pozostają bez środków do życia.
Wśród zmian, które pomogą obniżyć wysoki wskaźnik pobieranych L4 w Polsce, w tym także wskaźnik nadużyć na zwolnieniach lekarskich, ekspert wskazuje m.in. na:
- weryfikację i kontrolę tzw. fabryk L4, w tym cofanie uprawnień lekarzom, którzy taśmowo produkują L4,
- rozszerzenie uprawnień pracodawców do kontroli,
- wprowadzenie konieczności informowania pracodawcy o L4 przed rozpoczęciem pracy,
- wprowadzenie odpowiedzialności pracownika za dane zawarte w druku – druki zawierające błędy formalne powinny być z punktu pozbawione świadczenia,
- oddelegowanie większej liczby prawników ZUS do obsługi spraw w sądach pracy związanych z L4,
- zautomatyzowanie procesów weryfikacyjnych od strony systemów – skuteczniejsze wyłapywanie podwójnych zatrudnień.
Postępujące osłabienie etosu pracy
W opinii Mikołaja Zająca, aktualnie etos pracy jest na bardzo niskim poziomie. Pracownicy są raczej niezmotywowani, niechętni do rozwoju i awansu, a 100 proc. płatne wynagrodzenie chorobowe ten proceder tylko pogłębi.
– Skala nadużyć jest ogromna. Jako firma wyspecjalizowana w kontrolach zwolnień, częściej obserwujemy trend wykorzystywania zwolnienia chorobowego niezgodnie z jego przeznaczeniem – ok 44 proc. kontroli, niż osoby, które przychodzą do pracy chore (prezenteizm) – tutaj wartość deklarowana przez samych pracowników na podstawie ankiet audytowych Conperio wynosi 6-8 proc. – wskazuje Mikołaj Zając.
Kontrole totalne – niemożliwe do zrealizowania ekonomicznie
Nowy plan ministerstwa zakłada jednocześnie, że wzmocnione miałyby zostać kontrole ZUS, które obecnie stanowią zaledwie kroplę w morzu potrzeb. Czy czekają nas zatem tzw. kontrole totalne?
– Bardzo nas cieszy, że ministerstwo planuje zwiększenie weryfikacji poprawności wykorzystania L4. Jednak ewentualne uruchomienie kontroli totalnych, przy 27 mln zwolnień w ubiegłym roku, to według naszych ostrożnych szacunków, około 16 000 nowych etatów pracy miesięcznie. Do tego należy doliczyć koszt floty pojazdów, serwisu, paliwa, rozliczania, garażowania, wymiany opon itd. Powołać nieistniejące struktury i stworzyć właściwe oprogramowanie. Z punktu widzenia organizacyjnego, a przede wszystkim ekonomicznego jest to niewykonalne. Skala nadużyć jest ogromna, a możliwości ZUS mocno ograniczone, dlatego w zakresie kontroli należy zdecydowanie zwiększyć uprawnienia pracodawców – wyjaśnia Mikołaj Zając.
Jako przykład ekspert podaje Holandię, gdzie koszty nieobecności pracowników przebywających na chorobowym pokrywają pracodawcy. Mają przy tym bardzo dobrze rozwinięty system kontroli L4, także w ramach działalności swoich przedsiębiorstw, przez co wskaźniki nadużyć pozostają stosunkowo niskie.