Wszystkie oczy na Salwador. Mały kraj wykonuje właśnie gigantyczny skok i opiera go na kryptowalutach. Najnowsze decyzje mają doprowadzić do powstania Bitcoin City. Państwo Ameryki Południowej zamierza sfinansować realizację futurystycznego projektu emisją krypto obligacji.
Salwador – kraj w Ameryce Południowej mający nieco ponad 6,3 mln mieszkańców, a na który co jakiś czas skierowane są spojrzenia światowej finansjery. Zaczęło się w 2021 r. kiedy Salwador przyjął bitcoina jako legalny środek płatniczy. To był szok dla świata, a obecnie ten kraj chwali sobie ten ruch. Twierdzi, że pomogło to turystyce bitcoinowej. Teraz uruchamia nowy program.
We współpracy z Tetherem, dostawcą najpopularniejszego stablecoina w branży krypto oferuje zamożnym obywatelstwo. W zamian za milionową inwestycję w bitcoiona, można otrzymać paszport Salwadoru. – Jednak chyba ciekawszą inicjatywą jest pomysł powstania Bitcoin City – mówi Marcin Wituś, prezes Geco Capital OU. To działająca na podstawie estońskiej licencji firma zarządzająca funduszem inwestującym w cyfrowe aktywa, m.in w bitcoina.
Na skróty:
Bitcoin City
To już naprawdę szalony pomysł, ale z rodzaju takich, które mogą zmienić świat. Bitcoin City ma powstać w regionie La Union na wschodzie Salwadoru. Miasto ma zostać wybudowane od zera i byłoby w pełni ekologiczne. Energię ma czerpać z wulkanu Conchagua. Nie ma to być jakieś tam miasteczko z kilkoma domkami, ale wielkie miasto z osiedlami, lotniskiem, centrami handlowymi i bankowymi. Dodatkowo ma być tak zaprojektowane, aby z lotu ptaka rysował się na ziemi symbol bitcoina. I jeszcze jedno. W Bitcoin City nie będzie podatków poza VAT-em.
Na to jednak trzeba ogromnych środków, których mały i biedny kraj nie ma. Ale ma plan, jak się wzbogacić. Prezydent Nayib Bukele to miłośnik bitcoina i w nim widzi drogę do sukcesu. I w obligacjach.
Skok w przyszłość
Zamysł jest taki, żeby Bitcoin City było nie tylko miastem, ale globalnym centrum wydobywania kryptowaluty. Ma być też początkiem nowej ery technologicznej.
– Niezależnie od tego jak ocenia się te plany i zakładając, że jeżeli nawet nie uda się wybudować miasta, to jednak podejście do tematu jest ciekawe i bez wątpienia – ambitne. Na szczególną uwagę zasługuje sposób, w jaki projekt ma być finansowany. Na takie rozwiązanie nie zdecydowało się chyba jeszcze żadne państwo, więc mówmy tu o fenomenie na globalną skalę – zauważa Marcin Wituś, który zanim przeszedł do branży kryptowalut był ekspertem rynków finansowych w Citi Banku, pełniąc nadzór nad jego globalną pozycją.
Salwador właśnie zaczął operację budowy miasta od wydania zgody na uruchomienie obligacji Volcano Bitcoin. Zdecydował o tym lokalny organ nadzorujący aktywa cyfrowe Digital Assets Commission (CNAD).
Dzięki krypto-obligacjom państwo chce zebrać od inwestorów 1 miliard dolarów na budowę Bitcoin City. Uściślając, zebrane w ten sposób środki mają być przeznaczone na inwestycję w odnawialną energię wulkaniczną, a to z kolei ma doprowadzić do budowy miasta.
– Biorąc pod uwagę rosnące ceny prądu, walkę z globalnym ociepleniem oraz ogromny nacisk na opodatkowanie emisji dwutlenku węgla do atmosfery, taki projekt może zadowolić różne grupy społeczne. Zdziwiłbym się, gdyby pozyskana w ten sposób energia była wykorzystywana wyłącznie w kopalniach kryptowalut. Prawdopodobnie trafi ona do sieci energetycznej, zasilając domy, biura czy fabryki – zauważa Wituś.
W październiku tego roku Salwador “wykopał” pierwszą cząstkę Bitcoina (satoshi) posiłkując się energią wulkaniczną. Bukele ogłosił sukces zaznaczając jednak, że to próbny projekt zasilania koparek kryptowalut prądem powstałym przy wykorzystaniu wulkanicznej geotermii.
Wróćmy jednak do najnowszego planu. Obligacje mają być wyemitowane w pierwszym kwartale 2024 r. i mają być notowane na regulowanej przez Kazachstan i Salwador platformie Bitfinex Securitie. Papiery wartościowe mają przynieść właścicielowi roczny zwrot na poziomie 6,5 procent. Obligacje mają być 10-letnie.
Kochają piłkę nożną i kryptowaluty
Czemu tak nowatorski pomysł zrodził się w Ameryce Południowej, a nie w USA czy Europie? – Bo tam kochają kryptowaluty, a rządy Zachodu są bardziej ostrożne i sceptyczne w podejściu w stosunku do cyfrowych aktywów. To się jednak może zmienić, impuls wyjdzie z Ameryki Południowej – mówi Marcin Wituś i dodaje, że latynoska miłość do kryptowalut nie wzięła się znikąd. – Jak spojrzeć na mapę świata i zaznaczyć kraje, które oficjalnie stawiają na kryptowaluty, to można zauważyć pewną prawidłowość. To państwa walczące z inflacją, gdzie ludzie stracili zaufanie do tradycyjnego systemu finansowego i do banków. Wybierają inwestycje posługujące się mechanizmem, który sam reguluje wartość posiadanych aktywów – zauważa ekspert.
Tak jest właśnie w Salwadorze, Argentynie, której nowy prezydent jest miłośnikiem kryptowalut i tak jest również w Turcji.
– Ten trend może się jednak odwrócić. Zamożniejsze, stabilniejsze gospodarczo państwa mogą skorzystać z rozwiązań Salwadoru, nawet jeżeli cel budowy miasta się nie uda – ocenia prezes Geco Capital OU.