Narodowy Bank Polski był pierwszym, który się zdecydował na obniżenie stóp procentowych – nie tylko w Europie Środkowo-Wschodniej, ale w całej Europie. Był to dosyć agresywny ruch, obniżka aż o 75 punktów bazowych. Inne banki – spoza strefy euro, jak chociażby bank Węgier czy bank Czech – dołączyły do tego grona i zaczęły obniżać stopy procentowe. Jednak w zakresie takich decyzji sytuacja nadal jest trudna. Z jednej strony widzimy proces dezinflacji, który następuje w Polsce, ale także w wielu innych krajach. W Polsce inflacja nie jest już na poziomie przekraczającym 18% – jak to było jeszcze rok temu. Obecnie jest to niewiele ponad 6% – zatem trend dezinflacyjny jest dosyć jednoznaczny. Natomiast z pewnością nie jest to deflacja – ceny wciąż przekraczają cel inflacyjny wyznaczony przez NBP. Prawdopodobnie pod koniec pierwszego kwartału 2024 roku, możliwe, że także w drugim kwartale osiągniemy cel inflacyjny wyznaczony na 2,5%, z wahaniem plus minus 1,5% – ale to będzie tylko chwilowa poprawa. Później prawdopodobnie inflacja ponownie wzrośnie.
– To są czynniki, które ograniczają banki centralne w dalszych decyzjach, ponieważ przy zbyt agresywnym obniżeniu stóp procentowych będziemy mogli mówić o presji inflacyjnej. Jeśli odrodzi się popyt konsumencki, to szybko wywoła wzrost inflacji. Tego właśnie obawiają się główne banki centralne w Stanach Zjednoczonych oraz w strefie euro – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista COFACE w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. – Dlatego banki nie podejmują się obniżenia stóp procentowych. Pamiętajmy także chociażby o samej inflacji bazowej – czyli inflacji, która jest liczona z wyłączeniem cen energii i żywności. Obrazuje ona, jak bardzo wzrost cen rozlewa się po gospodarce. W Polsce widzimy, że ona jest na dosyć wysokim poziomie – znacznie przekraczającym cel inflacyjny NBP. Czechy są bliżej osiągnięcia niższej inflacji bazowej i celu inflacyjnego. I tu wydaje mi się, że przedwczesne działania w Polsce mogłyby doprowadzić do tego, że inflacja powróci. Dlatego skłaniałbym się do tego, żeby bank centralny w Polsce postępował dosyć ostrożnie. Natomiast bez wątpienia w kolejnych miesiącach – zapewne w marcu – będziemy widzieli kolejne obniżenie stóp procentowych w Polsce. Liczymy na to, że tempo obniżek nie będzie bardzo agresywne – rekomenduje Sielewicz.