W środę, 2 kwietnia, prezydent Donald Trump nałożył na cały świat tzw. cła wzajemne lub inaczej – odwetowe, a także nowe cła na samochody importowane. Decyzją przywódcy Stanów Zjednoczonych produkty eksportowane do USA z Unii Europejskiej zostaną objęte 20-procentową stawką celną. Nowe, 25-procentowe cła dla samochodów produkowanych poza USA już obowiązują. Oznacza to, że rynek europejski – a także polski – mogą czekać diametralne zmiany, zarówno jeśli chodzi o handel, jak i rynek pracy. Czy będą to zmiany wyłącznie negatywne? Eksperci Smart Solutions HR upatrują w tej sytuacji również szanse dla Polski.
Efekt domina
Według danych GUS w 2024 roku polski eksport towarów do Stanów Zjednoczonych osiągnął wartość 11,6 miliarda euro, co stanowi wzrost o 6,1% w porównaniu z rokiem poprzednim. Z Unii Europejskiej do USA trafiły towary o wartości 333,4 miliarda euro. Głównymi kategoriami eksportowanych z Polski towarów są maszyny i urządzenia mechaniczne, aparatura medyczna i optyczna oraz urządzenia transportowe. Rola Polski w europejskim eksporcie do Stanów Zjednoczonych jest jednak bardziej złożona i ma ścisły związek z branżą, która najmocniej odczuje podwyżki stawek celnych.
– W pierwszej kolejności nowe cła uderzą w branżę automotive. Dopiero zmiany w tym obszarze pokażą, jak nowy kształt wymiany handlowej z USA wpłynie na polski i europejski rynek pod względem makroekonomicznym – wskazuje Agnieszka Kolanowska, Strategic Partnership Manager w Smart Solutions HR. – Podobną sytuację, choć spowodowaną innymi czynnikami, obserwowaliśmy w latach 2008-2009 podczas kryzysu finansowego. Dziś podwyżka ceł może spowodować spowolnienie w branży motoryzacyjnej, co będzie skutkowało wzrostem cen i wydłużeniem czasu produkcji dla końcowego konsumenta.
Polska pełni kluczową rolę w europejskich łańcuchach dostaw, dostarczając komponenty i maszyny do Niemiec, Francji i Holandii. Dane dotyczące wartości eksportu polskich komponentów do innych krajów UE, a następnie do USA, ze względu na złożoność łańcuchów dostaw są trudne do oszacowania. Polska jest jednym z głównych dostawców części motoryzacyjnych w Europie, zatem można założyć, że znaczna część eksportu samochodów z UE do USA zawiera polskie komponenty. Wprowadzenie ceł może wpłynąć na zmniejszenie eksportu z krajów europejskich do Stanów Zjednoczonych, a to może wywołać efekt domina i wpłynąć na polską gospodarkę oraz rynek pracy.
Mniej miejsc pracy?
Mniejszy eksport z UE do Stanów Zjednoczonych oznacza mniejsze zapotrzebowanie na polskie komponenty i maszyny. To z kolei może prowadzić do spadku produkcji w polskich zakładach oraz potencjalnej redukcji zatrudnienia w wielu sektorach.
– Polski Instytut Ekonomiczny prognozuje, że wprowadzenie wyższych ceł może znacząco wpłynąć na polskie PKB. W najlepszym scenariuszu wskaźnik ten może spaść o 0,12 proc. w najgorszym – o 0,43 proc. Wyższe ceny importowanych produktów, czy utrudniona wymiana handlowa między UE a USA, to nie jedyne skutki decyzji Donalda Trumpa. Kwestią czasu jest wpływ wyższych ceł na rynek pracy. Raport PIE wspomina, że w 2023 roku popyt finalny Stanów Zjednoczonych odpowiadał za około 3 proc. zatrudnienia w Polsce. Mniejszy popyt może sprawić, że wielu pracowników straci pracę – mówi Natalia Myskova, Dyrektor Zarządzająca w Smart Solutions HR.
Wyższe cła będą dotkliwe nie tylko dla branży automotive. Negatywne skutki odczują branże wymagające wieloletnich inwestycji i długofalowych zwrotów inwestycyjnych. Wśród nich znajdują się: farmacja i biotechnologia, metalurgia, elektrotechnika i elektronika, technologie specjalistyczne i inżynieryjne, branża chemiczna oraz IT. Agnieszka Kolanowska przewiduje, że w obliczu nowych regulacji i wynikającej z nich niepewności, część biznesów przeniesie się w inne regiony świata. Wprowadzenie wyższych ceł powoduje, że przedsiębiorcy i inwestorzy działają z dużą ostrożnością, a niektórzy wręcz zamrażają plany inwestycyjne.
– Takie nastawienie ma bezpośrednie przełożenie na rynek pracy. W niektórych branżach prawdopodobnie będą zwolnienia, a inne będą szukały większej elastyczności, by móc reagować na wszelkie zmiany koniunktury – mówi Kolanowska.
Zagrożenia, ale też szanse
Choć zapoczątkowane przez Trumpa zmiany na pierwszy rzut oka wydają się mieć wyłącznie negatywne skutki, ekspertki zauważają światło w tunelu – zarówno dla całokształtu polskiej gospodarki i przemysłu, rynku pracy, jak i polskich przedsiębiorców.
– Jeśli nowe cła sprawią, że produkcja w krajach Europy Zachodniej stanie się mniej opłacalna, firmy z tych rejonów mogą poszukiwać alternatywnych lokalizacji w UE. Polska jako kraj, w którym koszty produkcji są niższe, może przyciągnąć inwestorów, zwłaszcza z branży motoryzacyjnej, AGD i przemysłu maszynowego. Firmy europejskie, które dotychczas eksportowały gotowe produkty do USA, mogą przenieść część produkcji do Polski, aby obniżyć koszty i wyrównać ceny końcowe, unikając bezpośredniego wpływu ceł, tym samym oferując nowe miejsca pracy – tłumaczy Myskova.
Nowa rzeczywistość może stanowić szansę także dla polskich firm. Ograniczenie amerykańskiego importu z UE może spowodować, że polscy przedsiębiorcy będą szukać nowych rynków zbytu, np. w Azji, Afryce lub Ameryce Południowej. Dzięki temu zwiększy się dywersyfikacja kierunków eksportu, a zmniejszy zależność od amerykańskiego rynku.
– Najtrudniejsze czasy to nie tylko zagrożenia. Pozytywne scenariusze też istnieją. Choć podwyżki ceł na produkty z UE wydają się negatywne, mogą jednocześnie przyspieszyć przemiany w polskim przemyśle i logistyce, wzmacniając jego rolę na europejskiej mapie gospodarczej. Najważniejsze jest dostosowanie strategii i szybka reakcja na zmieniające się warunki rynkowe – podsumowuje Myskova.
Źródła: Główny Urząd Statystyczny, raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego „Potencjalne konsekwencje zmian w polityce celnej administracji amerykańskiej dla polskiej gospodarki”, marzec 2025.