Już co 3. Polak robi zakupy w zagranicznych e-sklepach[1]. Prawie połowa z tej grupy (48%) w ciągu ostatnich 6 miesięcy kupiła produkt na chińskim Aliexpress, wielu skorzystało także z największych amerykańskich platform: Amazon (20%) i eBay (14%)[2]. Ta rosnąca popularność zagranicznych serwisów handlowych nie dziwi: zazwyczaj oferują szerszy wybór produktów niż w Polsce, sklepy wprowadzają też kolejne funkcje, które mają maksymalnie ułatwić proces zakupowy i zwiększyć zaufanie konsumentów[3]. Tych, którzy są jeszcze niezdecydowani, bo obawiają się, czy zamówiony produkt dotrze, platformy przekonują gwarancją zwrotu pieniędzy. Jednak nie każdy kupujący każdy wie, że wystarczy małe przeoczenie, a taka gwarancja nie obowiązuje. Nie każdy jest też świadomy, jakie konsekwencje może mieć nieznajomość aktualnych procedur celno-skarbowych – w przypadku niektórych przesyłek konsument ma obowiązek sam opłacić podatek i wypełnić zgłoszenie celne. Niewiedza o tych formalnościach może skutkować nie tylko problemami z odebraniem zamówionego towaru, ale i nałożeniem kar finansowych, które łatwo mogą się przerodzić w dług wobec Urzędu Celno-Skarbowego. Na klientów zagranicznych serwisów – i ich pieniądze! – czyhają też podszywający się pod służby oszuści. Jak więc kupować za granicą, by zakup nie wpędził nas w kłopoty finansowe?
Na skróty:
Kiedy zakupy za granicą mogą się skończyć grzywną od Urzędu Celno-Skarbowego?
Od lipca 2021 r. na terenie Unii Europejskiej został wprowadzony tzw. pakiet e-commerce, który zmienił zasady funkcjonowania platform oferujących produkty spoza UE. Najważniejsza zmiana to powołanie do życia procedury Import One Stop Shop (IOSS). Oznacza to, że od tamtego momentu, zgodnie z przepisami, wszystkie, nawet drobne produkty, kupowane poza granicami UE są objęte obowiązkiem odprowadzenia od nich podatku VAT. W praktyce skutkuje to tym, że klient z Polski, który dokonuje transakcji na platformie zarejestrowanej w Chinach czy Stanach Zjednoczonych, ponosi wyższy koszt niż wcześniej: kwota VAT-u jest doliczana do ceny zamówionego przedmiotu. Platformy szybko zareagowały na zmiany prawne i zdecydowały się na wdrożenie uproszczonej procedury IOSS
– dzięki czemu, jeśli zamawiamy produkt o wartości do 150 euro, to problem opłaty podatku mamy z głowy, bo VAT jest odprowadzany za nas przez platformę handlową (odliczoną kwotę VAT-u widzimy od razu, gdy dodamy produkt do koszyka). takich systemów korzysta m.in. Aliexpress, e-Bay, Wish, SheIN czy Amazon.
Sprawa komplikuje się w przypadku zakupów z przedziału 150 do 1000 euro. Serwisy nie korzystają wówczas z procedury IOSS – obowiązek zapłaty VAT-u, ale w tym wypadku także opłacenie cła[4] spoczywa na kupujących, czyli na nas. Opłaty te może w naszym imieniu odprowadzić Poczta Polska, ale aby mogła to zrobić, potrzebuje od nas specjalnego pełnomocnictwa[5]. Możemy go udzielić w urzędach pocztowych lub ich filiach i mamy tu dwie opcje: złożyć dokument jeszcze przed przyjazdem paczki na granicę lub poczekać na listowne powiadomienie i dopiero później udać się z nim do stosownej jednostki. Przy wypełnieniu formularza musimy okazać dowód osobisty, następnie dane wprowadzane są do systemu Krajowej Administracji Skarbowej (KAS), a my jesteśmy zobowiązani jedynie do uiszczenia przy odbiorze odpowiedniej kwoty. Ale prawdziwy finansowy kłopot możemy mieć przy droższych paczkach o wartości powyżej 1000 euro. W ich przypadku najlepiej skorzystać z pomocy agenta celnego.
– Samodzielne zgłoszenie celne to proces wymagający dobrej znajomości aktualnych przepisów celno-skarbowych i może się dla nas okazać bardzo skomplikowany, bo większość prywatnych kupujących nie ma do czynienia z takimi zawiłościami prawnymi na co dzień. Z tego powodu łatwo tu o pomyłkę i narażenie się na poważne sankcje pieniężno-prawne. Nawet, jeśli do pomyłki dojdzie przez przypadek, będziemy musieli udowodnić, że np. zaniżenie wartości paczki nie było z naszej strony działaniem celowym, bo w przeciwnym wypadku, organ może zarzucić nam czyn, który jest już w świetle prawa wykroczeniem i nałożyć grzywnę, przy czym najniższym wymiar kary pieniężnej to aż 1003,30 zł[6]! Obowiązkiem służby celno-skarbowej jest stanie na straży dochodów budżetowych oraz pilnowanie przestrzegania przepisów, które dotyczą obrotu towarowego ze sklepami zagranicznymi. Jeśli nie chcemy ryzykować błędu w formularzu, który groziłby karą finansową, przy zgłoszeniu celnym dużych zakupów przekraczających wartość 1000 euro, lepiej skorzystać z fachowej pomocy – zauważa Krzysztof Ekonomiuk, ekspert Intrum.
SMS-y i maile o opłacie celnej to próba wyłudzenia danych i pieniędzy!
Fakt, że coraz więcej osób korzysta z zamawiania na zagranicznych platformach, a przy tym niedostatecznie zna obowiązujące prawo, potrafią już niestety wykorzystać cyberprzestępcy. Żerując na niewiedzy kupujących, oszuści podszywają się pod operatorów pocztowych, firmę kurierską czy wspomniany wyżej KAS i wysyłają odbiorcom wiadomości, które informują o konieczności uiszczenia opłaty celnej. Ich treść często wygląda podobnie: „Twoja paczka została zatrzymana na granicy. Konieczność dopłaty (tu drobna kwota) zł”. Dalej jest link, który w większości kończy się charakterystyczną zbitką przypadkowych liter i cyfr. Pod żadnym pozorem nie wolno w niego klikać! Gdy to zrobimy, zostaniemy przekierowani na fałszywe strony, udające witryny wyżej wymienionych instytucji. Formularz żąda podania numeru karty płatniczej i kodu CVV, aby dokonać drobnej dopłaty do przesyłki. Ta niewielka kwota to tylko pretekst, bo kiedy podamy wszystkie informacje, przestępcy mają już komplet danych do wyczyszczenia naszego konta. Fałszywe strony do złudzenia przypominają prawdziwe portale, dlatego przy odrobinie nieuwagi można je pomylić i umożliwić oszustom przechwycenie naszych wrażliwych danych osobowych.
– Jeśli przestępcom uda się przechwycić dane karty płatniczej albo dane do logowania na konto bankowe, mogą zyskać nie tylko bezpośredni dostęp do środków zgromadzonych na rachunku, ale i zaciągnąć kredyt na dane ofiary i obciążyć ją niezawinionymi długami. Dlatego pamiętajmy, że Poczta Polska lub Urząd Celny nie dokonują poboru należności celno-podatkowych z wykorzystaniem kanałów elektronicznych. SMS lub wiadomość e-mail nakłaniająca do takiej zapłaty to z pewnością atak phishingowy – mówi Krzysztof Ekonomiuk, ekspert Intrum.
Przewalutowanie i prowizje – przez nie cena może wzrosnąć!
Transakcje na największych zagranicznych platformach zakupowych związane są z płatnościami rozliczanymi w obcych walutach – najczęściej dolarach, a najbardziej popularnymi formami płatności oferowanymi przez zagraniczne sklepy są płatności kartą debetową lub kredytową. Ale coraz częściej widzimy, że oprócz nich dostępne są również inne, doskonale znane polskim klientom metody płatności tj. Blik, szybki przelew (Przelewy24 / PayU), PayPal lub zwykły przelew bankowy. Gdy widzimy je na portalu w połączeniu z ceną przeliczoną od razu na złotówki, dla nas, jako kupujących transakcja właściwie nie różni się od tych, których dokonujemy w naszych krajowych sklepach, dlatego kuszące wydaje się zapłacenie naszą zwykłą kartą do rachunku w złotówkach. I tu może się czaić duży finansowy haczyk! Zanim zapłacimy kartą „złotówkową”, warto przedtem sprawdzić, jakiej wysokości są prowizje, które nasz bank pobiera jednorazowo za przewalutowania oraz jakie oferuje nam kursy. W sytuacji, gdy przy zakupie widzimy już przewalutowaną na złotówki kwotę i nie widzimy kursu, nie jesteśmy w stanie ocenić, czy jest on korzystny i czy faktycznie nie przepłacamy. Dlatego warto w tym względzie zachować czujność – w przypadku drobnych zakupów prowizje za przewalutowanie będą małe – liczone w groszach, ale wraz ze wzrostem ceny, różnica stanie się bardziej zauważalna i „bolesna” dla kieszeni. Jeśli na zagranicznych portalach kupujemy okazjonalnie, korzystanym rozwiązaniem może konto wielowalutowe, na które możemy wpłacić pewną ilość środków, a potem wymienić je na walutę, której najczęściej używamy do zagranicznych płatności np. euro czy dolary. Dzięki temu mamy zgromadzony pewien „zapas” pieniędzy, które nie podlegają już wahaniom kursów, a którymi możemy zapłacić, kiedy będziemy tego potrzebować.
– Z niektórymi formami płatności w sklepach zagranicznych wiążą się dodatkowe koszty, których nie zawsze jesteśmy świadomi. Niemiłe zaskoczenie może spotkać szczególnie tych, którzy takich zakupów dokonują po raz pierwszy Dlatego zanim skusimy się na zagraniczną ofertę, sprawdźmy dokładnie warunki transakcji. Zapobiegniemy sytuacji, że z naszego konta ubędzie więcej, niż zakładaliśmy – radzi Krzysztof Ekonomiuk, ekspert Intrum.
Uważaj na reklamacje
Ze względu na duże odległości w transporcie, przy kupowaniu za granicą, zawsze istnieje ryzyko, że zamówiony przez nas produkt – mówiąc kolokwialnie – „zaginie w akcji”. W niektórych wypadkach może to oznaczać stratę naszych pieniędzy. Bo choć większość serwisów oferuje możliwość ubiegania się o zwrot środków, jeśli paczka nie dotrze do nas w tak zwanym „czasie ochrony” (czas jego trwania powinniśmy znaleźć w regulaminie sklepu), to jednak po naszej stronie leży wtedy otwarcie sporu w wyznaczonym do tego terminie. Jeśli się w nim nie zmieścimy, odzyskanie pieniędzy za zagubiony zakup staje się właściwe niemożliwe.
– Robiąc zakupy na jakimkolwiek portalu, także zagranicznym, stajemy się stroną umowy handlowej, bo akceptujemy warunki sprzedaży, zawarte w regulaminie platformy. Dotyczy to też czasu, w jakim mamy prawo złożyć reklamację i wniosek o zwrot naszych pieniędzy. Pamiętajmy o tym, bo po upływie tego czasu przestaje nas obowiązywać ochrona konsumencka i zostajemy narażeni na stratę pieniędzy. Jest to szczególnie istotne dla osób kupujących często i na duże sumy – niedopilnowanie terminów może grozić sporymi stratami finansowymi – mówi Krzysztof Ekonomiuk, ekspert Intrum.
Jak wybrać uczciwego sprzedawcę na eBay lub Aliexpress?
Podczas zagranicznych zakupów, stratą pieniędzy może też grozić wybór nieodpowiedniego sprzedawcy. Jak zminimalizować ryzyko, że trafimy na oszusta? Warto pamiętać o kilku zasadach:
- Sprawdź historię sprzedaży i to, od jak dawna sklep działa – za wiarygodny uznaje się taki, który jest obecny na platformie min. rok.
- Przeczytaj opinie klientów o konkretnym produkcie i przyjrzyj się dołączonym zdjęciom.
- Sprawdź odsetek pozytywnych opinii o sklepie – najlepiej, gdyby nie był niższy niż 90%.
- Zerknij w szczegółową ocenę sprzedawcy w kluczowych obszarach jak: zgodność z opisem, komunikacja, szybkość wysyłki.
- Zwróć uwagę czy ogłoszenie zawiera wszystkie niezbędne pomiary i specyfikacje.
- Upewnij się czy metody wysyłki oferowane przez sprzedawcę, posiadają opcję śledzenia.
- W razie pytań skontaktuj się ze sprzedawcą.
Jeśli chcesz „upolować” prawdziwą okazję na zagranicznym portalu zakupowym, pamiętaj o prostej zasadzie: najpierw przelicz, ile naprawdę będzie Cię kosztować i sprawdź, jakie ryzyko ponosisz, a dopiero później sięgaj do portfela. Finansowe bezpieczeństwo zawsze powinno być na pierwszym planie.
[1] Gemius E-commerce w Polsce 2021.
[2] Tamże.
[3] Dla naszej wygody ceny w serwisach są od razu przeliczane na złotówki, w pełni polskojęzyczne są też opisy produktów.
[4]Stawki celne za poszczególne rodzaje produktów sprowadzane z różnych krajów można sprawdzić na rządowej stronie, gdzie udostępnione są kalkulatory taryfowe: isztar.mf.gov.pl.
[5] Art. 37 ust. 2 pkt 2 Prawa pocztowego, w oparciu o pełnomocnictwo pocztowe z art. 38 Prawa pocztowego.
[6] Art. 87 Kodeksu karnego skarbowego.