BIZNESAtaki typu zero-click: nawet nie wiesz, że jesteś ofiarą

Ataki typu zero-click: nawet nie wiesz, że jesteś ofiarą

Ataki typu zero-click: nawet nie wiesz, że jesteś ofiarą

Czy ataki cyberprzestępców mogą być tak dyskretne, że nie wymagają interakcji z użytkownikiem? Niestety tak, zagrożenia typu „zero-click” odbywają się bez jakichkolwiek działań ze strony ofiary. Innymi słowy, można zostać zaatakowanym, nawet jeśli nie otworzy się złośliwego pliku, ani nie kliknie w podejrzany link.  Na szczęście nie oznacza to, że jesteśmy całkowicie bezbronni.

W świecie natychmiastowej elektronicznej komunikacji i coraz bardziej powszechnego przekonania, że stała dostępność online jest koniecznością, wiadomości przesyłane za pośrednictwem komunikatorów stały się pod wieloma względami kluczową, dla życia towarzyskiego, formą komunikacji, szczególnie dla młodszych pokoleń.

– W tej sytuacji cyberprzestępcom łatwiej prowadzić swoje działania: wysyłanie wiadomości jest proste, a ludzki błąd może ułatwić kolejne kroki ataku. Niemniej jednak czasami nawet błąd ze strony użytkownika nie jest konieczny. To właśnie dlatego ataki typu zero-click stały się efektywnym sposobem działań cyberprzestępców. Dzięki nim możliwe jest rozpowszechnianie złośliwego oprogramowania, nawet bez żadnego błędu ze strony użytkownika. To jedna z najbardziej zaawansowanych form cyberprzestępczości, w odróżnieniu np. od dobrze znanych nam, pełnych oczywistych, czasami wręcz zabawnych błędów gramatycznych, wiadomości phishingowych. W przypadku ataków zero-click trudno zorientować się, że jesteśmy atakowani – mówi Kamil Sadkowski, analityk laboratorium antywirusowego ESET.

Czekaj, ja nic nie zrobiłem

Czym są ataki typu „zero-click”? W przeciwieństwie do tradycyjnych metod, polegających na nakłanianiu użytkowników do otwarcia zainfekowanego załącznika lub kliknięcia podejrzanego linku, te ataki nie wymagają interakcji z ofiarą.

W większości przypadków ataki tego rodzaju bazują na lukach bezpieczeństwa w aplikacjach, np. tych służących do przesyłania wiadomości, SMS-ów, a nawet e-maili. W przypadku, gdy dana aplikacja posiada niezałataną lukę, atakujący może manipulować jej danymi. Cyberprzestępcy mogą umieszczać złośliwy kod w obrazach lub wiadomościach tekstowych, które następnie wysyłają użytkownikowi.

Brak konieczności interakcji z ofiarą sprawia, że trudniej jest wykryć szkodliwą działalność. To z kolei otwiera drogę do instalacji szpiegującego oprogramowania, stalkerware’u oraz innych form malware’u. Ponadto przestępcy mogą śledzić i zbierać dane z zainfekowanego urządzenia.

Na przykład w 2019 r. odkryto, że WhatsApp był podatny na konkretny atak typu zero-click, w którym nieodebrane połączenie pozwalało wykorzystać lukę w kodzie aplikacji. W ten sposób atakujący mogli zainfekować  oprogramowaniem szpiegującym urządzenie, na którym znajdowała się aplikacja. Na szczęście deweloperzy zdołali szybko załatać tę lukę.

Czy da się chronić przed niewidzialnym wrogiem?

Obecnie coraz więcej firm skupia się na ochronie przed atakami typu zero-click. Na przykład, telefony Samsung oferują rozwiązanie Samsung Message Guard, które zabezpiecza użytkowników, ograniczając ryzyko narażenia na niewidoczne zagrożenia ukryte np. w załącznikach graficznych. Samsung Message Guard analizuje pliki bit po bicie i przetwarza je w kontrolowanym środowisku, odizolowanym od reszty systemu operacyjnego, podobnie jak wiele nowoczesnych rozwiązań antywirusowych.

Apple również wprowadziło rozwiązanie mające na celu ochronę użytkowników przed atakami typu zero-click. BlastDoor w podobny sposób analizuje dane w iMessage, uniemożliwiając interakcję między wiadomościami a systemem operacyjnym dzięki zastosowaniu technologii sandboxingu. Dzięki temu utrudnione jest przedostanie się potencjalnych zagrożeń poza tę usługę. Rozwiązanie to zostało wprowadzone po odkryciu luki bezpieczeństwa w iMessage, którą wykorzystano do zainstalowania oprogramowania szpiegującego na urządzeniach osób publicznych, głównie polityków i aktywistów. Przestępcy byli w stanie odczytywać ich wiadomości, podsłuchiwać połączenia, zbierać hasła, śledzić lokalizacje urządzeń oraz uzyskiwać dostęp do mikrofonów i kamer.

– Mimo istniejących zabezpieczeń na naszych urządzeniach musimy pozostać czujni. Nawet jeśli posiadamy rozwiązania chroniące, nasz telefon może posiadać luki bezpieczeństwa. Szczególnie ważne jest to w kontekście telefonów z nieaktualnym oprogramowaniem – ostrzega Kamil Sadkowski.

NAJNOWSZE ARTYKUŁY

- Reklama -Osteopatia Kraków

POLECAMY

lekarz medycyna technologia

Polski rynek ochrony zdrowia na fali wzrostu – EY prognozuje roczny wzrost o 11%...

0
Z analizy firmy EY wynika, że polski rynek świadczenia usług z zakresu opieki zdrowotnej będzie do 2028 roku rósł w tempie - 11 proc. rocznie. Rozwój stymuluje rosnące finansowanie publiczne i prywatne, które jest...