Jeśli złoty polski osłabnie w tym roku podobnie tak jak w 2008 r., to jest możliwe, że przebijemy dług na poziomie 55 procent Produktu Krajowego Brutto – wynika z analizy Pracodawców RP. Ryzyko jest realne, nie możemy się ograniczyć do drukowania pieniądza przez NBP, musimy też szukać oszczędności w budżecie – np. poprzez zawieszenie 13-tej i 14-stej emerytury.
Według naszych wyliczeń, dodatkowe potrzeby pożyczkowe mogą wynieść w 2020 roku ponad 100 miliardów złotych, to jest:
- ubytek dochodów jednorazowych (opłata przekształceniowa OFE, dochody ze sprzedaży dodatkowych pozwoleń na emisję CO2, dochody ze sprzedaży pasma 5G) w kwocie ok. 20 mld zł,
- ubytek podatków i składek z tytułu recesji w gospodarce w kwocie ok. od 20 do 40 mld zł,
- koszty pakietu ustaw tzw. Tarczy Antykryzysowej w kwocie ok. 66 mld zł – nie mamy jednak informacji o pełnym koszcie tego pakietu, gdyż nie dołączono do niego Oceny Skutków Regulacji i bazujemy na kwocie ogłoszonej przez rząd wcześniej.
„Bazowa ustawa jest przygotowana legislacyjnie dobrze – za to należą się gratulacje, ale tylko do niej dołączono Ocenę Skutków Regulacji, zawierającą działania na sumę ok. 12 mld zł – pozostałe projekty nie mają wyliczeń lub nadal są wariantowe. Co istotne, pakiet nie zwiera propozycji Prezydenta dotyczącej zawieszenia składek dla firm zatrudniających do 9 pracowników, przy spełnieniu kryterium przychodowego. A ten projekt ma kosztować 13 mld zł, tylko że… miesięcznie” – mówi dr Sławomir Dudek, Główny Ekonomista Pracodawców RP. „To oznacza, że dziś nie da się przygotować rzetelnej oceny wpływu sytuacji kryzysowej i pakietu Tarczy na finanse publiczne. Potrzeba więcej czasu na dokładne wyliczenia” – podkreśla ekspert.
W analizowanym przez Pracodawców RP scenariuszu, dług publiczny zapisany w planie na 2020 r. w kwocie 1 039 mld zł (ponad bilion zł) może wzrosnąć od ok. 106 do 126 mld złotych. Ustawa budżetowa zakładała pierwotnie, że relacja państwowego długu publicznego (PDP) do PKB wyniesie 43,8 proc. Niższy wzrost PKB w skrajnym scenariuszu, nominalna stabilizacja PKB, to przyrost tej relacji do ok. 46 proc. (czyli plus 2,2 pp.). Należy uwzględnić też ryzyko kursowe i ewentualne trwałe osłabienie złotego. Na dziś to 10 proc. deprecjacji kursu wobec głównych walut, a według symulacji Ministerstwa Finansów każde 10 proc. to ok. 1 pp. relacji PDP do PKB – czyli dług na poziomie 47 proc. Dodając do tego szacowane dodatkowe potrzeby pożyczkowe (106-126 mld zł), uzyskujemy dług publiczny wielkości ok. 51,7 do 52,5 proc. PKB. Do progu 55 proc. zostaje więc bardzo niewiele, bo tylko 2,5 proc. PKB. Jeśli nasza waluta osłabnie jak w 2008 roku, to jest możliwe, że przebijemy poziom 55 proc. PKB.
Co do konieczności stosowania się do reguły wydatkowej, to mamy klauzulę wyjścia – w przypadku wprowadzenia stanu klęski żywiołowej można planować w budżecie wydatki większe niż ograniczenie Stabilizującej Reguły Wydatkowej. Jednak w przypadku progu bezpieczeństwa dla państwowego długu publicznego takiej klauzuli nie ma. Po przekroczeniu długu wyższego niż 55 proc. PKB trzeba będzie zastosować działania sanacyjne przewidziane w art. 86 Ustawy o Finansach Publicznych (np. brak realnej waloryzacji emerytur, mrożenie wynagrodzeń itd.). Po przebiciu 55 proc. można również zastosować art. 38 pkt. 3 tej ustawy, czyli przyjęcie do wyliczenia PDP średniorocznego kursu walutowego, a nie kursu z końca roku i uwzględnienie kwoty wolnych środków pieniężnych na rachunku budżetu. Osłabienie złotego może być jednak trwałe w kolejnych miesiącach, i średnia nie zadziała, a środków na rachunkach w obecnej sytuacji płynnościowej też nie będzie.
Mamy też w rezerwie środki europejskie, które mogą złagodzić potrzeby pożyczkowe, o ile nie są one już zawarte w obecnych planach (nie są to nowe środki, tylko niewykorzystane). Kolejne pytanie to kwestia dochodów podatkowych: czy ubytek 40 mld zł w skrajnym scenariuszu to wszystko? „Niektórzy ekonomiści szacują, że spadek dochodów będzie głębszy. W latach 2008-2009, w czasie poprzedniego kryzysu, dochody podatkowe zmniejszyły się o ok. 3 pp. PKB! W tym roku sytuacja może być jednak jeszcze gorsza. Musimy więc szukać oszczędności w budżecie, abyśmy uniknęli tego, niestety realnego, ryzyka” – podkreśla dr Dudek.