Służba rosyjskiego wywiadu wojskowego działa w trybie prowadzenia działań zbrojnych – prowadzi pełen wachlarz operacji. Zbieranie informacji polega chociażby na tym, czego doświadczyliśmy w Polsce przy likwidacji siatki montującej kamery bezprzewodowe wzdłuż szlaków komunikacyjnych – głównie kolejowych. Zbierano informacje jak dużo jest transportów i jakiego charakteru z Europy Zachodniej do Ukrainy. Rozważano także przygotowywanie potencjalnych aktów sabotażu w postaci umieszczania w tych transportach lokalizatorów – dla ustalenia kiedy i gdzie przekroczą granice Polski, gdzie i kiedy będą w Ukrainie oraz dla dokonania na nie ataków militarnych przez umieszczanie ładunków wybuchowych w tychże transportach. Innym przykładem są Niemcy – gdzie stwierdzono, że rosyjskie służby bardzo mocno przeglądały profile portali społecznościowych niemieckiej firmy, która jest bardzo istotna na rynku produkcji materiałów chemicznych. Wśród pracowników szukano potencjalnych, chętnych i możliwych do zwerbowania oraz do pracy na rzecz wywiadu rosyjskiego. Wojna hybrydowa polega również na tym, aby siać strach – czyli dokonywać aktów, które są poza granicą ataku terrorystycznego, jak na przykład pożary w dużej ilości. Wzmagają one poczucie zagrożenia wśród obywateli. A zatem stosuje się strach jako element terroru.
– Jeśli mówimy o wojnie hybrydowej czy działaniach hybrydowych, to ich oczywiście nie byłoby bez działania służb wywiadowczych. Zarówno wywiadów operacyjnych, ale także służb kontrwywiadowczych bądź innych służb bezpieczeństwa – bo te zadania się bardzo pokrywają. Zależy od obszarów, w jakich dana służba działa i za który odpowiada – powiedział serwisowi eNewsroom.pl pułkownik rezerwy Maciej Matysiak, ekspert Fundacji Stratpoints, były zastępca szefa SKW. – Ale głównie są to służby wywiadowcze. Jeżeli chodzi o prowadzenie działań wojennych na Ukrainie, ale także działań hybrydowych na terenie Unii Europejskiej – to główną rolę odgrywa tu służba rosyjskiego wywiadu wojskowego, która zbiera informacje przez źródła otwarte, ale także werbując osobowe źródła informacji, jak również wysyłając swoich pracowników kadrowych, bądź wcześniej pozyskanych agentów do tychże krajów. A więc polega to na zbieraniu informacji. W Polsce przykładem były protesty rolnicze, które zostały wykorzystane do umieszczania haseł prorosyjskich i antyukraińskich. Widzimy wśród skrajnych polityków i to bez znaczenia, czy oni są skrajnie prawicowi czy lewicowi – bo to nie ma znaczenia z punktu widzenia Rosji – rozpowszechnianie haseł i przekonywanie, że wojna na Ukrainie to nie jest nasza wojna, że nie ma sensu pomagać i przeciągać tej wojny i że właściwie Rosja jest nam bliższa ideowo bądź społecznie, a wojna powinna szybko zakończyć. To jest bardzo spójne z narracją rosyjską – więc inwigilacja naszego społeczeństwa czy próby infiltracji naszego systemu państwowego były, są i będą. Będą miały miejsce jeszcze tak długo, jak długo Rosja nie zaprzestanie działań na terenie Ukrainy – dodaje Maciej Matysiak.