- Rezygnacja rządu z przywrócenia niedziel handlowych powoduje, że od września do końca roku sprzedaż stacjonarna ma o 18 dni na zarabianie mniej niż sklepy internetowe.
- W efekcie nastroje nie są najlepsze – tylko 8 proc. przedsiębiorstw z branży handlowej prognozuje wzrost sprzedaży, a aż 20 proc. jej spadek.
- To inicjuje także zmiany strukturalne w branży – duże sieci handlowe uruchamiają swoje internetowe odnogi, a inne sieci zamykają swoje sklepy stacjonarne.
- Jeśli nadchodzący sezon zakupowy nie poprawi wyników, wiele małych firm nie dotrwa do Walentynek, bo dłużnicy w handlu są wg badań najbardziej „bezwstydni”.
Zapowiadane przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi zwiększenie liczby niedziel handlowych nie zostanie w tym roku wprowadzone. Najbliższa niedziela, w którą będzie można zrobić zakupy w galeriach dopiero za 3 miesiące. W tym czasie handel stacjonarny będzie ma o 18 dni mniej na sprzedaż i zarabianie pieniędzy. Nawet jeśli właściciele sklepów on-line nie robią wysyłek w weekendy, to jednak w ich przypadku zamówienia są przyjmowane przez automatyczne formularze, a sprzedaż realizowana.
Przyspiesza to rozwój handlu internetowego i pogarsza konkurencyjność przedsiębiorców prowadzących tylko dystrybucję bezpośrednią. Wg danych GUS w lipcu 2024 r. odnotowano wzrost wartości sprzedaży detalicznej przez Internet w cenach bieżących o 16,7 proc. w porównaniu z lipcem 2023 r. (w czerwcu 2024 wynosił 8,2 proc.). Udział sprzedaży przez Internet zwiększył się w lipcu 2024 r. do 8,8 proc. W 2023 roku w tym samym miesiącu wynosił 7,9 proc.
– W branży handlowej, u progu najważniejszej biznesowo części roku, nastroje nie są najlepsze –sprzedaż i konsumpcja rosną powoli, dodatkowo hamuje je zwiększająca się inflacja. Pogarsza się pozycja sprzedających w sklepach stacjonarnych. Wpływa to na zmiany strukturalne: sieć handlowa Kaufland uruchomiła niedawno swój wirtualny marketplace, a Eurocash podjął decyzję o zamknięciu stacjonarnych sklepów drogeryjnych. Coraz więcej małych firm handlowych oszczędza i zawiesza inwestycje. Górę biorą krótkoterminowe potrzeby i bieżące wydatki. To może jeszcze mocniej zwiększyć ich dystans do firm mocnych w kanale e-commerce – mówi Magdalena Martynowska-Brewczak, członek zarządu eFaktor S.A., firmy finansującej MŚP.
Tylko 8 proc. przedsiębiorstw z branży handlowej prognozuje wzrost sprzedaży w trzecim kwartale tego roku, a aż 20 proc. jej spadek (dane “Barometru EFL”). To szczególnie niepokojące biorąc pod uwagę okres roku, w jakim jesteśmy. Wprawdzie badanie dotyczy III kwartału, ale nie jest to dobry punkt wyjścia przed wysokim sezonem handlowym w końcówce roku.
Oddajcie nasze pieniądze, zapłaćcie faktury, bo nie przetrwamy
Niepewna sytuacja i wzmagająca się konkurencja w połączeniu z brakiem niedziel handlowych powoduje, że większość małych biznesów liczy każdą złotówkę i upomina się o zaległości. Tu jednak napotykają na istotne przeszkody w zakresie rozliczeń transakcji z firmami. Wg badania „Przedsiębiorcy wobec swoich dłużników” przeprowadzonego przez Kaczmarski Inkasso tylko 14 proc. firm uważa, że ich dłużnicy są mocno zawstydzeni, gdy przekazują one należności do odzyskania firmie windykacyjnej. Najrzadziej spotykają się z tym podmioty handlowe – 12 proc. Dla porównania w branży budowlanej aż 23 proc. firm potwierdza, że ich dłużnicy odczuwają wstyd, gdy zaległe zobowiązania trafiają do windykacji.
– Egzekwowanie płatności przez małe firmy handlowe od większych kontrahentów jest trudne. Wpływa na to obawa o pogorszenie relacji czy nawet utratę zamówień. Problemem są nie tylko przeterminowane faktury, ale nawet długie oczekiwanie na zapisaną na dokumencie datę przelewu. Może to trwać 2-3 tygodnie, a nawet miesiąc lub więcej. W ten sposób większe firmy kredytują się kosztem małych podmiotów. Monitorujemy sytuację w branży handlowej i tam, gdzie widzimy ryzyko przesuwania się spłaty zobowiązań finansowanych poprzez faktoring, wspieramy naszych klientów i jako pośrednik przypominamy płatnikom faktur o zbliżającym się terminie zapłaty. Brak reakcji na zaległości w przelewach może prowadzić do pogłębienia problemu i utraty płynności przez przedsiębiorcę – mówi Magdalena Martynowska-Brewczak z eFaktor.
Ośmiokanałowość też nie napędza sprzedaży stacjonarnej
Wielkie nadzieje w handlu są wiązane ze strategią omnikanałowości, czyli łączenia zakupów internetowych i on-line. Nie przebiega ona jednak do końca korzystnie dla sklepów stacjonarnych. Wielu „klientów omnikanałowych” w sklepach ogląda towary, mierzy je, ale kupuje on-line, często w innym sklepie. Wg eksperta Polskiej Rady Centrów Handlowych sam odbiór czy zwrot towaru kupionego online nie generuje obecnie istotnego wzrostu odwiedzalności galerii.