Doświadczenia z innych krajów pokazują, że polityki publiczne mają bardzo ograniczony wpływ na podejmowanie decyzji o urodzeniach dzieci i jeżeli wpływają, to realnie w krótkim okresie. To zmiany społeczne i gospodarcze bardzo często wpływają na to, że społeczeństwa decydują o tym, że decydują się na więcej dzieci. Na przykład taki proces, jak bogacenie się społeczeństw powoduje, że obywatele rezygnują z części decyzji prokreacyjnych na rzecz chociażby rozwoju zawodowego, osobistego, poprawy sytuacji majątkowej. W Polsce do tego dochodzi problem rozwarstwienia społecznego i niedopasowania. Działaniami, które podejmowały inne kraje, było większe zaangażowanie mężczyzn w opiekę nad dziećmi w pierwszym roku po urodzeniu – żeby ograniczać wpływ ograniczeń macierzyństwa, które odstręczały część kobiet od decyzji odnośnie posiadania dzieci. W krajach bałtyckich z kolei wprowadzono rozwiązania, które finansowo stymulowały decyzje o tym, żeby szybko mieć drugie dziecko.
– Wiele wskazuje, że Polska będzie krajem o najniższej stopie urodzeń w całej Europie. To zaszczytne ostatnie miejsce zajmiemy razem z Hiszpanią – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora w Polskim Instytucie Ekonomicznym. – Wskaźnik urodzeń będzie wynosił 1,12. To jest bardzo niepokojący trend, bo wskaźnik urodzeń bardzo mocno spada w ostatnich latach i niewiele widać na horyzoncie powodów, dla których ten trend miałby się radykalnie odwrócić. Mamy za sobą okres wprowadzania bardzo hojnych rozwiązań w ramach polityk publicznych, szczególnie transferów społecznych, które miały przełożyć się na poprawę dzietności. Przy pierwszej fali wdrożenia 500+ widzieliśmy delikatne zachwianie negatywnego trendu i przez półtora roku wskaźnik urodzeń poszedł delikatnie do góry, żeby potem znowu dosyć radykalnie spaść. Dlatego warto analizować sukcesy innych krajów i wdrażać takie działania, które przynosiły efekty i skutki – wskazuje Andrzej Kubisiak.