Rehabilitacja, psychiatria, stomatologia. Coraz więcej sektorów ochrony zdrowia jest wypychana do sektora prywatnego.
Nawet 40% Polaków korzysta z usług medycznych poza systemem publicznej ochrony zdrowia. Najczęściej są to usługi stomatologiczne, ale i rehabilitacja czy leczenie natury psychologicznej i psychiatrycznej. Sytuacja zdaje się być z roku na rok coraz trudniejsza, a wielu Polaków wręcz czuje się wypychana z systemu publicznego do prywatnego. – Leczenie z Narodowym Funduszem Zdrowia coraz częściej oznacza gigantyczny czas oczekiwania na który pacjenci nie mogą sobie pozwolić. Widzimy, że młode pokolenie nie wierzy już w to, że publiczne ochrona zdrowia jest w stanie zapewnić mu np. rehabilitację w razie zdarzenia losowego czy szybką wizytę u dentysty – przyznaje Paweł Skotnicki, ekspert ubezpieczeniowy.
Realna frustracja pacjentów. Najgorzej jest w przypadku leczenia stomatologicznego. psychiatrycznego i rehabilitacji
Eksperci nie mają wątpliwości, że dane Głównego Urzędu Statystycznego odnośnie korzystania z publicznej i prywatnej opieki medycznej, są swojego rodzaju potwierdzeniem tendencji, które występują w społeczeństwie od jakiegoś czasu – leczymy się na NFZ jeżeli mowa o leczeniu szpitalnym oraz podstawowej opiece zdrowotnej, ale gdy w grę wchodzą usługi medyczne na które należy czekać, coraz częściej decydujemy się na leczenie prywatne.
– Budżet na ochronę zdrowia oraz sytuacja kadrowa w wielu placówkach powodują, że oczekiwanie na niektóre usługi medyczne w Polsce, nawet gdy jesteśmy ubezpieczeni, jest zbyt długie byśmy mogli spokojnie czekać w kolejce. Szacuje się, że na psychiatrę na NFZ trzeba czekać kilka miesięcy. Podobnie jest np. z okulistą czy obecnie z dentystą. Gdy decydujemy się na wizytę u takiego specjalisty, to zwykle dlatego, że mamy realne potrzeby, które muszą być możliwie szybko zaspokojone – mówi Paweł Skotnicki, ekspert ubezpieczeniowy.
Długie kolejki w przypadku psychiatrów, rehabilitantów czy dentystów wypychają pacjentów do prywatnego sektora ochrony zdrowia.
– Powoduje to realną frustrację, gdy np. po urazie sportowym czy wypadku drogowym jesteśmy zmuszeni płacić za prywatną rehabilitację, bo gdybyśmy wracali do zdrowia tylko na podstawie tego, co oferuje nam NFZ to ten powrót do zdrowia trwałby znacznie dłużej. W zdrowiu czas gra wielką rolę, a tutaj publiczne leczenie nie należy do takich, które odpowiada na społeczne potrzeby dotyczące szybkich działań – mówi Paweł Skotnicki.
Na dentystę czekamy obecnie często nawet kilka miesięcy – jeżeli nie jesteśmy pacjentem bólowym. Podobnie jest z konsultacją psychiatryczną czy z wizytą u psychologa na NFZ.
Polacy uciekają w ubezpieczenia. „Coraz bardziej pożądany benefit w pracy”
Jakie są konsekwencje takiej sytuacji? To, że sektor ochrony zdrowia opłacany z publicznych pieniędzy i składek, nie spełnia oczekiwań społecznych, a pacjenci decydują się na prywatną opiekę medyczną raz na prywatne ubezpieczenia, które zagwarantują im opiekę powypadkową czy możliwość korzystania z usług specjalistów w trybie znacznie szybszym niż gdybyśmy polegali na leczeniu z NFZ.
– Ubezpieczenia są czymś od czego nie należy uciekać, a co w momencie kryzysu w Narodowym Funduszu Zdrowia daje nam szansę na bezpieczeństwo w sytuacji, gdy dojdzie do wypadku lub zdarzenia, które wymagać będzie rehabilitacji czy długofalowego leczenia. To także szansa na bezpieczeństwo w przypadku czasowej lub trwałej niezdolności do pracy – przyznaje Paweł Skotnicki.
– Ubezpieczenie zdrowotne jest także bardzo pożądanym benefitem, gdy staramy się o pracę. Mowa tutaj zarówno o leczeniu w ramach pakietu POZ jak i gdy potrzebujemy leczenia specjalistycznego – dodaje Paweł Skotnicki.
Co ważne na ubezpieczenie decydują się coraz częściej młode osoby – często nawet dopiero rozpoczynające pracę. Na leczenie z NFZ zwykle liczą osoby starsze. 70% osób, które przyznało, że korzysta z prywatnych usług medycznych, robi to z powodu długich kolejek do lekarzy specjalistów, a ponad 10% jest przekonanych, że leczenie prywatne jest skuteczniejsze i przyjmują tam bardziej kompetentni lekarze.