Misja ExoMars coraz bliżej, a Airbus przekazał mediom informację o swojej kluczowej roli w projekcie (firma zastępuje Roskosmos w roli wykonawcy lądownika). Polakom także przybywa zadań w tej misji. Oprócz rampy, po której łazik Rosalind Franklin zjedzie na powierzchnię Marsa, polscy inżynierowie z firmy Astronika przygotują też wysięgnik anteny komunikacyjnej. Niedawno podpisali kontrakt, a prace idą pełną parą, żeby w 2028 rakieta z europejskimi instrumentami badawczymi mogła wyruszyć na Czerwoną Planetę.
O misji i polskich mechanizmach
Historia misji ExoMars (teraz RFM – „Rosalind Franklin Mission”) sięga aż 15 lat wstecz. Od tak dawna Europejska Agencja Kosmiczna, razem z Agencją Roskosmos pracowała nad wysłaniem pierwszego europejskiego łazika na Marsa. Ponad rok temu inżynierom z polskiej firmy Astronika, w zastępstwie za wykluczony z misji Roskosmos, powierzono bardzo odpowiedzialne zadanie, od którego zależy powodzenie całej misji – umożliwienie bezpiecznego zjazdu łazika z lądownika na powierzchnię Marsa. Nasi inżynierowi pracują właśnie nad dostarczeniem modelu lotnego rampy zjazdowej, ale też nad wysięgnikiem, który zapewni antenie komunikacyjnej misji odpowiednie działanie. Bez tego elementu naukowcy śledzący z Ziemi rozwój misji nie mieliby łączności ze swoim sprzętem.
Mało jest na świecie firm, które są w stanie dostarczyć kosmiczne wysięgniki o tak trudnych do realizacji parametrach, jak te, które polecą na Marsa czy te, które właśnie są w drodze do księżyców Jowisza (w ramach misji JUICE). Zadanie wykonania tych ultralekkich i ultrawytrzymałych mechanizmów powierzane jest Polakom, bo inżynierowie z Astroniki są swoistym znakiem jakości i niezawodności tej technologii.
– Cieszę się, że udało nam się osiągnąć już tak dużą rozpoznawalność w branży kosmicznej, że na nasze systemy wysięgnikowe otrzymujemy zamówienia i zapytania z całej Europy, a także ze Stanów Zjednoczonych. Ciężko pracowaliśmy na to, by nasze produkty i usługi kojarzone były z najwyższą jakością i terminową realizacją – mówi Marta Tokarz z zarządu Astroniki.
A jej słowa potwierdza przedstawiciel Airbusa Maithri Galapitiya – Od samego początku naszej współpracy Astronika wykazywała się silnym zapleczem technicznym, a jej zespół jest bardzo młody, zaangażowany i zmotywowany. Widać to wyraźnie w ich pracy i w wykonywanych przez nich projektach. Jesteśmy naprawdę zadowoleni ze współpracy i jestem pewny, że zaangażowanie oraz jakość pracy Astroniki zostaną dostrzeżone przez szeroką publiczność.
Cel misji
Łazik Rosalind Franklin ma za zadnie poszukiwać śladów życia na Marsie. Jak mówił Benjamin Rasse, Team Leader projektu w ESA:
– Łazik Rosalind Franklin może dokonać fundamentalnych odkryć w chemii organicznej, naukach o życiu i porównawczej planetologii, bo jako pierwszy zejdzie na głębokość do dwóch metrów pod powierzchnię planety, pobierając próbki chronione przed promieniowaniem powierzchniowym i ekstremalnymi temperaturami.
Wiertło pobierze glebę ze starożytnych części Marsa i przeanalizuje ją na miejscu za pomocą pokładowego laboratorium. Misja posłuży także do zademonstrowania kluczowych technologii, które Europa musi opanować na potrzeby przyszłych misji eksploracji planet. Obejmuje to możliwość bezpiecznego lądowania na planecie, samodzielnego poruszania się po powierzchni oraz automatycznego wykonywania wierceń, przetwarzania i analizy próbek.
Co to oznacza dla polskiego sektora kosmicznego?
Przede wszystkim budujemy polski łańcuch dostaw dla wielkich projektów kosmicznych. Wykonanie rampy zjazdowej dla łazika wymaga kooperacji wielu polskich podmiotów. Astronika współpracuje tutaj m. in. z Centrum Badań Kosmicznych PAN, Siecią Badawczą Łukasiewicz – Instytutem Lotnictwa, firmą Spaceive, Politechniką Warszawską, firmą Zakłady Mechaniczne Kazimieruk oraz wieloma innymi polskimi firmami. Każdy z tych podmiotów uzyskuje unikalny know-how, który będzie wykorzystywać w przyszłych zleceniach.
Udział Astroniki w misji ExoMars jest dowodem na to, że wiedza pozyskiwana w ramach wcześniejszych kontraktów procentuje. Bez wcześniejszych sukcesów, chociażby przy misji JUICE (polskie instrumenty są w drodze do Jowisza), firma nie uzyskałaby pozycji jednego z liderów produkcji kosmicznych ultralekkich wysięgników i mechanizmów zwalniająco-trzymających.
Silne polskie firmy, które stały się na arenie międzynarodowej rozpoznawalną marką i symbolem jakości, stanowią bramę dla mniejszych podmiotów z naszego rynku i pomagają im także uzyskiwać coraz ciekawsze kontrakty.
Nie bez znaczenia jest wsparcie administracji publicznej: bez zwiększenia polskiej składki do ESA wiele projektów nigdy nie trafiłoby do polskich firm. To dobra inwestycja w przyszłość polskiego sektora kosmicznego. Know-how zostaje w Polsce, co zwiększa napływ zamówień i sprzyja specjalizacji oraz profesjonalizacji polskiej gospodarki.