Pozwolenia na budowę są powszechnie uznawane za papierek lakmusowy sytuacji w budownictwie. Czy dane Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego (GUNB) są zapowiedzią spadku inwestycji, a w konsekwencji – zamówień dla firm wykonawczych i producentów materiałów budowlanych?
GUNB podał właśnie, że w 2020 r. wszyscy inwestorzy uzyskali łącznie ok. 200,5 tys. pozwoleń na budowę blisko 236,2 tys. obiektów. Wprawdzie rok wcześniej było ich niemal tyle samo. Problem w tym, że gdyby nie mieszkaniówka, na którą przypadło 43% pozwoleń oraz objętych nimi obiektów, moglibyśmy mówić o zapaści grożącej budownictwu.
I tak, liczba domów jednorodzinnych objętych pozwoleniami na budowę i zgłoszeniami wzrosła o 6%. Nieco wyższy wzrost, jeśli chodzi o liczbę budynków – o 6,6% – GUNB odnotował w budownictwie wielorodzinnym.
Do tych statystyk należy jednak podchodzić z lekką rezerwą. Wielu inwestorów, w tym deweloperów składało w ubiegłym roku wnioski o pozwolenie na budowę, aby uniknąć dodatkowych kosztów w związku z zaostrzeniem parametrów energetycznych budynków mieszkalnych od 2021 r. Efektem jest wysyp pozwoleń, który zaczął się w końcówce ubiegłego roku. Np. GUS podał, że w grudniu 2020 r. deweloperzy uzyskali pozwolenia na budowę ok. 25,2 tys. mieszkań. Dla porównania w analogicznym okresie rok wcześniej było ich niemal o połowę mniej.
Cieszyć może również o blisko 17% większa liczba planowanych budowli wodnych, choć pozwoleń na ich budowę jest o przeszło połowę mniej niż pięć lat temu. Niestety, na tym dobre wiadomości się kończą. W 2020 r. drastycznie, bo aż o ponad 19% zmniejszyła się liczba planowanych rurociągów, linii telekomunikacyjnych i elektroenergetycznych. Rolnicy uzyskali o 13% mniej pozwoleń na budowę budynków gospodarczo-inwentarskich – o 13%. O ok. 9% spadnie też liczba realizowanych budynków użyteczności publicznej oraz przemysłowych i magazynowych. Ponadto ubiegłoroczne dane GUNB wskazują na spadek aktywności inwestorów budujących budynki zamieszkania zbiorowego, czyli m.in. hotele i pensjonaty. Co gorsza, w tego typu budownictwie kubaturowym już od czterech lat utrzymuje się tendencja spadkowa.
GUNB odnotował też spadek w pozwoleniach na budowę infrastruktury transportu, czyli m.in. dróg, mostów czy torów. W 2020 r. wydano ok. 3,3 tys. pozwoleń na budowę nieco ponad 3,7 tys. tego typu obiektów. Ponadto na podstawie ok. 1,4 tys. pozwoleń wydanych w trybie specustawy drogowej powstanie ok. 2,8 tys. obiektów. Jednak rok wcześniej obiektów z pozwoleniami w kategoriach „infrastruktura transportu” i „inwestycje drogowe” było odpowiednio: ok. 3,9 tys. i 3,1 tys. W pierwszym przypadku spadek wynosi więc 3,4%, a w drugim – aż 8,5%.
Dodajmy, że pozwolenia na budowę zachowują ważność przez 3 lata i nie wszystkie skutkują rozpoczęciem inwestycji. Tego właśnie obawiają się właściciele i szefowie firm budowlanych. Już od ponad roku w badaniach GUS dotyczących ogólnego klimatu koniunktury przeważają pesymiści. Obecnie największym zmartwieniem branży budowlanej może być zła sytuacja finansowa samorządów. Wskutek pandemii COVID-19 dramatycznie spadły bowiem ich wpływy podatkowe i dochody własne.
Z drugiej strony firmy budowlane mogą liczyć w najbliższych latach na kontrakty drogowe Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) oraz kolejowe od PKP PLK. Np. GDDKiA poinformowała, że w 2021 r. ogłosi przetargi na budowę i remonty łącznie ok. 700 km dróg. Łączną wartość tych inwestycji szacowana jest na ok. 19 mld zł.
Polska otrzyma potężny zastrzyk gotówki, m.in. na inwestycje infrastrukturalne, w ramach unijnego Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększenia Odporności oraz budżetu unijnego na lata 2021-2027. Łączne wsparcie wyniesie 136,4 mld euro w formie dotacji oraz 34,2 mld euro w formie pożyczek. Jednocześnie do końca 2023 r. realizowane będą inwestycje z budżetu unijnego na lata 2014-2020. Oznacza to, że w tej dekadzie powinno się utrzymać duże zapotrzebowanie na usługi firm z branży budowlanej. Mogą też one liczyć na zlecenia remontowe. Np. rząd wspiera termomodernizację domów jednorodzinnych ulgą podatkową oraz dopłatą w ramach programu „Czyste Powietrze”, na który rząd chce przeznaczyć do 2029 r. ponad 100 mld zł.
To, że budownictwo w naszym kraju ma przed sobą świetlaną przyszłość najwyraźniej wierzą inwestorzy giełdowi. Mimo kryzysu spowodowanego pandemią COVID-19 indeks WIG-Budownictwo na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych po marcowym załamaniu już w kolejnych miesiącach systematycznie piął się w górę – od marca 2020 r. zyskał na wartości z ok. 1,9 tys. do ok. 4 tys. pkt, czyli o ponad 100%.
Autor: Marek Wielgo, ekspert portalu GetHome.pl