Według eMarketera wartość sprzedaży w Internecie w USA wzrosła w 2020 r. o 18 proc. Statista podaje, że dla Niemiec ten wzrost wyniesie 22 proc., dla Francji 27 proc., a dla Wielkiej Brytanii 31 proc. Dla Polski 300Research prognozuje ponad 30-procentowy wzrost branży e-commerce. Z kolei według Google liczba osób kupujących w sieci w 2020 r. zwiększyła się globalnie o 26 proc.
Niezależnie od źródła danych i autorstwa analiz eksperci są zgodni, że tegoroczne tempo wzrostu w e-commerce jest nadzwyczaj duże i skorelowane z pandemią oraz związanymi z nią restrykcjami. Czego możemy zatem spodziewać się w przyszłym roku w związku z oczekiwanym wygasaniem Covid-19? Czy wzrost będzie kontynuowany? Co dla niego może być barierą?
Przedstawiamy podsumowanie 2020 i prognozy na 2021 r. ekspertów czterech firm z branży e-commerce: Blue Media, merce.com, PromoTraffic i Comperia.pl
Krystian Wesołowski, Head of Sales, Blue Media:
Patrząc na wyniki warto pamiętać, że nie mamy do czynienia z dwoma odrębnymi światami – e-commerce i resztą. Jest jedna gospodarka. Nie mam złudzeń, że odnotuje ona słabsze wyniki niż w ostatnich latach. Nawet jeśli w niektórych obszarach wyniki w sieci będą rekordowe.
Patrząc z perspektywy handlu w sieci wymieniłbym trzy różne grupy, które zyskają najbardziej.
Pierwsza grupa to obszary, w których wzrost sprzedaży w sieci będzie jednocześnie oznaczał wzrost przychodu w całej branży. Tutaj z pewnością spektakularne wzrosty zanotują usługi rozrywki domowej – czyli dostęp do filmów, muzyki, gier i książek, ale też np. rynek wyposażenia wnętrz.
Kolejną grupę będą stanowiły branże, w których wzrost sprzedaży w sieci nie będzie oznaczał dobrych wyników dla całej branży. To branża odzieżowa, eventowa czy kosmetyczna. Wynika to z różnych powodów: nie spotykamy się i nie wychodzimy tak często, więc nie potrzebujemy pięciu rodzajów perfum, tylu kosmetyków kolorowych czy garniturów. Jeansy zamieniliśmy na „długowieczne” dresy, a z wirtualnego koszyka – w odróżnieniu od wózka sklepowego – łatwiej wyjąć kilka zbędnych produktów.
Kolejną grupę stanowią branże, które nie wzrosną ani w sieci, ani w ogóle. Warto pamiętać, że część branż, które również generowały obrót w sieci, właściwie z dnia na dzień przestała sprzedawać. To m.in. sektor tradycyjnej rozrywki, który umożliwiał zakup biletów czy wejściówek do kina, teatru, na koncerty przez internet czy turystyka. Kiedy popatrzymy głębiej na tę drugą branżę to zauważymy, że sektor usług turystycznych to sieć naczyń powiązanych. Sprzedaż zamarła również w ubezpieczeniach turystycznych, serwisach rezerwacyjnych. Nie sprzedają się też nowe walizki czy zestawy do pływania w ciepłym Adriatyku…
Rynek e-commerce wyjdzie z 2020 r. na pewno silniejszy, ponieważ bezpowrotnie w sieci zagościła spora część usług, których wcześniej tam w ogóle lub prawie nie było – np. serwis samochodów door to door. Wiele projektów, które trwały latami, uruchomiło się z miesiąca na miesiąc. W sieci zaczęły sprzedawać Stokrotka czy PoloMarket. Okazję wykorzystali również producenci, którzy uruchomili sprzedaż bezpośrednią, z pominięciem dystrybutorów i pośredników, np. Mlekovita czy Wawel. Do tego doszła cała grupa projektów spod znaku „digitalizacji procesów”, np. telemedycyna.
Do zakupów w sieci przekonała się również spora grupa nowych klientów. Pod znakiem zapytania pozostaje to, jak rozłożą się udziały sprzedaży np. produktów spożywczych po pandemii. Czy klienci będą woleli wybrać pomidora z obrazka czy takiego z rynku, czy będą woleli zamówić silikon i pędzel w sieci, czy jednak wybiorą sobie ten silikon i pędzel z półki sklepowej.
Paweł Szewczyk, Wiceprezes Zarządu merce.com
Handel w sieci rósł w Polsce od kilku lat około 10 proc. rok do roku. W tym roku dokonał spektakularnego skoku, trudnego na ten moment do oszacowania. W następnym roku może dokonać się korekta wzrostu, co i tak będzie oznaczało dużą jak na standardy rynkowe, dynamikę. Barierą mogą być ogólne nastroje konsumenckie i spowolnienie gospodarcze. Należy pamiętać, że handel tradycyjny i internetowy to naczynia ściśle połączone.
Natomiast nie widać barier poza ogólnogospodarczych. E-commerce w tym roku przeszedł swoisty stress-test i wyszedł z niego obronną ręką zarówno jeśli chodzi o technologię, jak i logistykę.
Największe zmiany widać w trzech obszarach. Rynek e-commerce powoli zaczyna wchodzić w fazę konsolidacji. Firmy widząc coraz mniej wolnego miejsca na rynku łączą się z sobą lub firmami pokrewnymi, tak by oferować szeroką ofertę dla klientów. Producenci z kolei zaczynają mocniej inwestować w swoje miejsce w sieci i systemy, nie skupiając się tylko na dystrybutorach. Tak robi np. Nike czy Adidas. W długiej perspektywie może to być znamienne dla szeregu firmy.
Druga branża jaka jest ściśle powiązana z e-commerce to logistyka. Wydaje się, że polski konsument ma bardzo dużo możliwości odbioru przesyłki i nie czeka na nią zbyt długo. Do tego pojawiają się chęci tworzenia kolejnych konceptów odbioru, podobne do Paczkomatów, przez kolejne marki.
Natomiast sektorem, który musiał szybko się dostosować był sektor B2B, praktycznie we wszystkich branżach. Tutaj nawet uziemienie przedstawicieli handlowych spowodowało konieczność poszukiwania innego sposobu dotarcia do klienta. Taka ekspresowa transformacja sprzedaży dała podwaliny do głębokiej digitalizacji, którą będziemy obserwować w tym sektorze.
Robert Stolarczyk, prezes PromoTraffic, agencji digital dla e-commerce
Liczba zarejestrowanych sklepów internetowych w Polsce rośnie z roku na rok. W tym roku mowa już o ponad 40 tys. sklepów online – w samym 2020 przybyło około 9 tys. nowych sklepów, czyli mówimy o znacznym przyspieszeniu. Aby osiągnąć takie tempo wzrostu polski e-commerce potrzebował na to do tej pory zwykle 6-7 lat. Teraz osiągnął je w rok.
Wartość transakcji online szacuje się na ponad 60 mld zł, co oznacza wzrost 20 proc. rok do roku. Choć z najnowszego raportu IAB po dwóch kwartałach tego roku wynika, że pierwszy raz od bardzo dawna wydatki na reklamę w internecie zmalały rok do roku (dokładnie spadły o 4,5 proc. porównując pierwsze półrocze 2020 do analogicznego okresu 2019), to pewnie zmieni się to w końcówce roku. Druga połowa roku to bowiem czas żniw dla e-commerce, który mocno inwestuje także w reklamę online. Najnowsze raporty dotyczące Black Friday od kluczowych dostawców e-commerce, jak Shoper, potwierdzają rekordowe wzrosty wartości przychodów w sklepach. Inna sprawa, że już co trzeci polski internauta deklaruje, że obecnie częściej kupuje online. Kategorie, które w ciągu ostatnich miesięcy najmocniej urosły w sieci w Polsce to głównie odzież, obuwie, kosmetyki, elektronika użytkowa, produkty farmaceutyczne, wyposażenie domu, książki i audiobooki, akcesoria samochodowe i produkty dla dzieci.
Warto jednak mieć świadomość, że w 2021 sporo sklepów, które zostały założone na fali obostrzeń pandemicznych nie przetrwa próby czasu. Te sklepy, którym uda się dalej rozwijać będą budowały wartość polskiej e-gospodarki. Cały sektor handlu internetowego na pewno zyska na znaczeniu w kontekście całej gospodarki.
Paweł Szukalski, członek zarządu, Comperia.pl:
Choć Polska należy w tym roku do najdynamiczniej rosnących rynków europejskich w e-commerce, należy pamiętać o tym, że wraz z początkiem pandemii startowaliśmy z “niższego poziomu” niż kraje zachodniej Europy. Konsument polski wciąż nie jest tak świadomy jak niemiecki, który np. za pomocą funkcji “kup teraz, zapłać później” potrafi kupić trzy-cztery te same artykuły. Zachowa jedynie przesyłkę, którą dostanie jako pierwszą. Resztę zwróci – przysługuje mu w końcu darmowy zwrot. Nie wiąże się to z żadnym obrotem gotówki z jego strony.
W 2021 roku jeszcze więcej polskich e-sklepów wprowadzi opłaty ratalne za zakupy online, rozwiązania typu “buy now – pay later”, pożyczki 0 proc. na wybrane towary. Wiemy o tym, ponieważ same sklepy zgłaszają się do nas szukając tego typu rozwiązań.
Ze względu na przyspieszoną edukację polskich e-klientów w ostatnim roku nie przewiduję spowolnienia zysków całego sektora ecommerce w 2021 r. Długo zapowiadane wejście Amazona bezpośrednio do Polski może jeszcze zwiększyć liczbę zakupów w polskim internecie. Otwarte pozostaje jednak pytanie, czy wszystkie podmioty ecommerce będą rosły proporcjonalnie. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że platformy cyfrowe takie jak Grupa Allegro, Aliexpress i Amazon monopolizują niektóre branże.