Emerytowany policjant posadzony przed monitorami to już w sklepach za mało, żeby ustrzec się złodziei. Znacznie skuteczniejsza okazuje się sztuczna inteligencja. Co ciekawe narzędzia do śledzenia wykorzystujące SI szybciej weszły do powszechnego użycia w sklepach stacjonarnych. Jednak sztuczna inteligencja wchodzi też na swoje naturalne poletko i będzie “policjantem e-commerce”.
Klienci przecierali oczy ze zdumienia, kiedy latem 2022 r. na kostkach masła w sklepie sieci Kaufland zobaczyli antykradzieżowe klipsy. Takie zwykle przecież montuje się na ubraniach. To była odpowiedź sklepu na coraz więcej przypadków kradzieży sklepowych. Przez lata wydawało się, że łupem złodziei w Polsce padają właśnie ubrania, elektronika czy kosmetyki, ale całkiem niedawno wielu „klientów” doszło do wniosku, że mogą ze sklepów wynieść dużo więcej. Zatem łupem zaczęło padać nie tylko masło, ale też warzywa czy owoce.
Z najnowszych danych polskiej policji wynika, że w pierwszej połowie tego roku doszło do niemal 24 tys. przestępstw i ponad 136 tys. wykroczeń kradzieży w sklepach. Co do tych pierwszych to odnotowano ich o 39 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2022 r., a co do wykroczeń to było ich o 22 procent więcej.
Tylko wyjaśnijmy, że kradzież wykroczeniem jest gdy wartość „cudzej rzeczy ruchomej” nie przekracza 500 zł. Ale już od października granica zostanie podniesiona do 800 złotych.
SI i kamera
Do walki ze sklepowymi złodziejami zaprzęgane są najnowocześniejsze technologie. Obecnie system zabezpieczeń to już nie jest emerytowany policjant siedzący przy monitorze w supermarkecie. To sztuczna inteligencja. Normą są już kasy samoobsługowe, które rozpoznają kod kreskowy produktu oraz przypisaną do niego wagę i porównują to z przedmiotem umieszczonym w strefie pakowania. To tylko jeden z przykładów, bo wielu sposobów branża handlowa nie zdradza. Nie chce, aby poznali je złodzieje.
Żeby była jasność. Kradzieże sklepowe nie są wyłącznie polską przypadłością. Tak jest na całym świecie i np. w USA trwa ostra walka ze złodziejami. W Ameryce straty z tytułu sklepowych kradzieży szacuje się na ponad 94,5 mld dolarów rocznie, a to dane za 2021 rok. W Polsce kradzieże tylko produktów spożywczych to straty wynoszące pięć miliardów złotych rocznie.
Wróćmy jednak do USA. Jak przyznał otwarcie Christian Beckner, wiceprezes ds. technologii handlu detalicznego i bezpieczeństwa cybernetycznego w National Retail Federation (to handlowe stowarzyszenie) wielu detalistów już stosuje bardzo zaawansowaną sztuczną inteligencję w walce ze złodziejami. To np. oprogramowanie, które w czasie rzeczywistym analizuje obraz z kamer i wyłapuje „złodziejskie zachowania i ruchy”. Lecz Amerykanom nie chodzi tylko o to, żeby złapać przestępcę. Też o to, aby złodziej nigdy nim nie został.
W 2000 roku na Uniwersytecie Florydzkim uruchomiono projekt firmy Traget. To tam opracowuje się i testuje systemy antykradzieżowe dla handlu. Loss Prevention Research Center – tak oficjalnie nazywa się to laboratorium – odtwarza różnego rodzaju sytuacje sklepowe i analizuje, w których punktach i jakich okolicznościach może dojść do kradzieży. To miejsca przy kasach, alejki między półkami, a nawet sklepowe parkingi. Testy można porównać z medycznymi badaniami klinicznymi każdego z przypadków. To nie żart, bo jak wyjaśnił dr Read Hayes, dyrektor Loss Prevention Research Council, w pierwszej kolejności sprawdza się, czy można sprawcę kradzieży namierzyć, zanim stanie się złodziejem. Brzmi to jak science fiction, ale okazuje się, że pewne zachowania, w określonych warunkach, można przewidzieć.
Sposobów na to jest przynajmniej kilka, a jednym z nich jest analizowanie przez sztuczną inteligencję obrazu z kamer monitoringu i wychwytywanie zachowań niecodziennych, podejrzanych, które nie pasują do schematu, a jakie znajdują się w bazie tych, które cechują osoby dokonujące kradzieży. Inne systemy z kolei bazują na metodzie rozpoznawania twarzy. Mija już też era dużych antykradzieżowych klipsów, które są zastępowane innymi, małymi „znacznikami”, które muszą być dezaktywowane przy kasie. To oczywiście po to, żeby zabezpieczeń nie mógł rozpoznać (i usunąć) złodziej.
Z kolei Sensormatic Solutions, będąca częścią firmy Johnson Controls, opracowała chip, który przyczepia się do elektronarzędzi. Jest niewidoczny, ale sprawia, że np. wiertarka nie będzie działała, dopóki zabezpieczenie nie zostanie zdezaktywowane przy sklepowej kasie. Telefony Apple kupione w salonie? W razie kradzieży są zdalnie blokowane i nadają sie tylko na części. Z kolei sklep wielobranżowy Nisa w Wielkiej Brytanii tracił na kradzieżach 1000 funtów tygodniowo, a po wdrożeniu SI ten smutny rachunek spadł do 100 funtów na tydzień. Stało się tak dzięki temu, że program analizuje obraz z kamer i sprawdza, co klienci wkładają do kieszeni.
SI w e-sklepie
Jak to wszystko ma się do e-commerce? Przecież ta branża nie powinna mieć podobnych problemów. Okazuje się jednak, że tu także działają złodzieje. – Inni niż w sklepach stacjonarnych, ale także groźni. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że nawet groźniejsi. Nie można ich bowiem złapać za rękę, a ich kradzieże z reguły opiewają na większe kwoty, bo ze sklepu stacjonarnego trudno zabrać na raz więcej towaru. Także sposoby są bardziej przemyślane i odpowiednie służby mają trudniej z dobraniem odpowiednich narzędzi zabezpieczających. Zaprzęgnięcie do walki z nimi sztucznej inteligencji jest więc koniecznością – mówi Tomasz Niedźwiecki, CEO TakeDrop.pl. To najszybciej rosnąca polska platforma dropshippingowa, na której Polacy założyli już ponad 7 tys. sklepów internetowych przy prowadzeniu których nie muszą np. posiadać przestrzeni magazynowej.
W e-commerce kradzieże internetowe opierają się jednak na zupełnie innych metodach. Nie ma tu wkładania towaru do kieszeni, ale jest posługiwanie się skradzionymi kartami płatniczymi lub zhakowanymi kontami bankowymi. Sklepy internetowe są także narażone na straty, sprzedając towar za pobraniem, którego nikt nie odbiera.
– Wiele się słyszy o fałszywych sklepach internetowych – oszustach, ale mało o tym jak okradani i oszukiwani są sprzedający przez internet. A to bardzo poważna sprawa i traci się w takich sytuacjach duże pieniądze – dodaje Niedźwiecki i wyjaśnia, że nie chodzi tylko o grupy hakerskie potrafiące wygenerować fałszywe kody promocyjne. Dzięki nim kupują bardzo drogi towar w bardzo niskiej cenie. Często system sprzedażowy nie wyłapuje takich oszustw. Są także przypadki posługiwania się skradzionymi kartami płatniczymi. Wielu sprzedających w sieci styka się także z klientami nadużywającymi prawa zwrotu towaru. Tacy klienci odsyłają zakup uszkodzony. Inni, są także i takie przypadki, potrafią uszkodzić przesyłkę i skarżyć się na zniszczoną zawartość. Podczas gdy ewidentnie stało się to podczas otwierania paczki.
– Dlatego e-commerce, jak sklepy stacjonarne, angażuje sztuczną inteligencję. Jednostkowych przypadków oszustw trudno jest się ustrzec, ale SI z powodzeniem może pomóc w zniweczeniu działań grup przestępczych – mówi Niedźwiecki i dodaje, że oszuści stale udoskonalają metody działania, a SI potrafi na nie reagować szybciej niż człowiek. – System sam może się uczyć nowych metod, w krótkim czasie po ich „pojawieniu” się na rynku. Jednym z zadań postawionych przed SI jest wykrywania oszustw i zabezpieczania transakcji online. Algorytmy już analizują podejrzane wzorce i działania, a podejmowane działania mają chronić zarówno sprzedającego jak i kupującego. przed ryzykiem oszustw i nieautoryzowanych transakcji – wyjaśnia ekspert.
SI jest jednak bezwzględna. Nawet dla uczciwych. Jeden z użytkowników platformy eBay w Australii próbował podpiąć swoją kartę, aby opłacić zakupy. System wskazywał błędy przy wprowadzaniu danych. Klient zastosował kilkanaście kombinacji, ale ostatecznie poddał się i próbował zapłacić w inny sposób. Jednak po kilku minutach transakcja została wycofana przez system, a konto użytkownika dożywotnio zbanowane. Nie pomogły tłumaczenia, że wpisywane dane były poprawne i błąd tkwi w oprogramowaniu.
Kolejnym zagrożeniem dla e-sklepu, a którego nie ma handlu tradycyjnym, jest wyciek danych klientów. W ostatnich tylko w Polsce było kilka takich głośnych przypadków. – Tu nie chodzi już tylko o hasła do kont klientów czy adresy wysyłki towarów. Mówimy o bardzo dokładnych danych osobowych, numerach dokumentów tożsamości, numerach kont, danych kart płatniczych, adresy mailowe, szczegóły zawarte we wnioskach kredytowych. Zdobycie takich informacji może prowadzić przestępców do pozyskania kolejnych jak pełen dostęp do konta bankowego. Nazywa się to wyciekiem, a faktycznie jest kradzieżą – dodaje ekspert.
I także w takim przypadku narzędzia SI mają zwiększyć ochronę sklepu. – Kradzież danych to poważny problem nie tylko dla klientów, ale też dla sklepu. To poważna rysa na jego wizerunku oraz naraża przedsiębiorcę na duże kary finansowe. Część klientów może zrezygnować z dalszych zakupów w danym sklepie, gdy sklep nie wzbudza ich zaufania i uzna że ich dane nie są odpowiednio chronione – zauważa Niedźwiecki.