Obawa przed spowolnieniem gospodarczym przekłada się na ograniczanie inwestycji, w tym również sprzęt ITC. Rozgrzany przez ostanie lata rynek nie tyle hamuje, ile wraca do tempa wzrostu standardowych wzrostów. Polskie firmy nadal stoją przed wyzwaniem, jakim jest cyfryzacja, stąd obawa przed kryzysem w IT jest mocno przesadzona.
Obecnie biznes obawia się, że niedługo stanie przed wyborem – redukcja kadr lub redukcja budżetów inwestycyjnych (a w skrajnych przypadkach jedno i drugie). Różne branże mają swoje niuanse, ale praktyka pokazuje, że to właśnie budżety inwestycyjne leżą zwykle u podstaw przyszłych fundamentów firmy i drastyczne cięcia w tym segmencie to nierzadko „łabędzi śpiew” przed wycofaniem firmy z rynku. Często reperkusją takich cięć jest skokowy wzrost tzw. długu technologicznego w firmie, czyli de facto wybieranie nieoptymalnych rozwiązań IT np. doraźnie tańszych lub szybszych we wdrożeniu. W takich przypadkach pozorna oszczędność dosyć często potrafi zamienić się w dłuższym terminie w poważną stratę kapitału, czasu oraz zasobów ludzkich. Konieczność szybkiego nadrobienia tych „kompromisów”, generuje później wysokie koszty, dla niektórych firm często nie do udźwignięcia.
Można sobie wyobrazić jakie luki bezpieczeństwa ma system, który aktualizowano ostatni raz prawie dekadę temu! O ile w przypadku osób prywatnych taką sytuację z różnych względów jeszcze można próbować zrozumieć (choć i tak jest to dziwne biorąc pod uwagę np. korzystanie z usług bankowych za pośrednictwem komputera) to w przypadku firm mamy do czynienia z poważnym problemem technologicznym, którego szybkie rozwiązanie nie dość, że będzie wiązało się wyższymi kosztami spowodowanymi wieloletnim zaniechaniem to jeszcze może wygenerować poważne problemy wizerunkowe na linii pracownicy-firma lub klient-firma. Zastanówmy się czy ktokolwiek zaufałby przedsiębiorstwu, które korzysta z oprogramowania wydanego ponad 20 lat temu!
To oczywiście tylko jeden z przykładów długu technologicznego, ale pokazuje z jak poważnym problemem mamy do czynienia również w Polsce. W obecnych czasach, w dobie digitalizacji i e-commerce właściwie w każdej branży niedoinwestowanie technologiczne grozi nie tylko utratą pozycji rynkowej, ale wręcz wycofaniem ze świata biznesu. Sankcja za bagatelizowanie problemu jest zatem bardzo poważna, a jej skali firmy są nie do końca świadome. Traktują bowiem dług technologiczny jako kwestię, którą można odraczać w czasie i rozwiązać w stosownym momencie. Tyle, że praktyka pokazuje, że jest to proces tym bardziej angażujący czasowo i kosztowo im bardziej przesuwamy go w czasie i odczuwamy presję na jego szybkie wdrożenie. Tym samym paradoks długu technologicznego polega na tym, że aby ograniczyć koszty wdrożeń w przyszłości, należy pogodzić się z nimi teraz – i to pomimo mało sprzyjających okoliczności w gospodarce.
Komentarz przygotował Piotr Kawecki, Prezes Zarządu ITBoom Sp. z o.o