HANDELE-COMMERCEDyrektywa DAC7: sprzedaż w Internecie pod lupą urzędów skarbowych

Dyrektywa DAC7: sprzedaż w Internecie pod lupą urzędów skarbowych

Dyrektywa DAC7: sprzedaż w Internecie pod lupą urzędów skarbowych

Unijna Dyrektywa DAC7 ma na celu uszczelnienie systemów podatkowych i dotyczy prowadzenia sprzedaży na internetowych platformach (w Polsce na przykład na Vinted, Olx czy Allegro) oraz najmu nieruchomości, środków transportu i miejsc parkingowych. Zwłaszcza aspekt sprzedaży w Internecie wywołuje wiele dyskusji i wątpliwości wśród użytkowników tych serwisów.

Przede wszystkim należy podkreślić, że inicjatywa ta powstała po to, aby opodatkować sprzedaż, która de facto powinna być zakwalifikowana jako prowadzenie działalności gospodarczej. Unikanie płacenia podatków dzięki łatwości obrotu towarami w Internecie leży w interesie nas wszystkich – i jako obywateli, i jako konsumentów.

Kolejnym istotnym aspektem jest to, że dyrektywa nie wprowadza żadnych nowych podatków. W polskim systemie podatkowym już istnieje pojęcie tzw. sprzedaży okazjonalnej, czyli tak naprawdę sprzedaży swoich prywatnych rzeczy. Podatek w tej sytuacji należy odprowadzić w dwóch sytuacjach: kiedy sprzedamy produkt zanim minie pół roku od momentu jego nabycia, oraz jeśli sprzedamy rzecz drożej niż sami za nią zapłaciliśmy.

Co do zasady dyrektywa DAC7 nie ma wpływu na te przepisy. Jednak konieczność raportowania sprzedaży na platformach dotknie wszystkich, którzy w ciągu roku kalendarzowego z sukcesem dokonają 30 lub więcej transakcji sprzedaży lub uzyskają ze sprzedaży ponad 2000 euro. Teoretycznie, nawet jeśli spełni się powyższe warunki, ale dokonywało się jedynie sprzedaży własnych rzeczy, kupionych co najmniej pół roku wcześniej i nigdy nie sprzedało się ich drożej niż się kupiło, to nie ma powodów do niepokoju. Nie będzie konieczności odprowadzania podatków od tych transakcji.

Co prawda Polska jeszcze nie wprowadziła przepisów wykonawczych, ale w praktyce urzędy skarbowe otrzymają informację o tym, kto przekroczył limity wskazane przez dyrektywę i można spodziewać się kontroli, a w tej sytuacji – konieczność wykazywania dat i kwot zakupów. Nawet jeśli obywatel nie złamał żadnych przepisów to będzie musiał poświęcić swój czas, zapewne stracić trochę nerwów i zaufać, że organy państwowe nie będą chciały za wszelką cenę zapewnić dodatkowych wpływów do budżetu państwa.

Na te dodatkowe kontakty ze skarbówką mogą na pewno liczyć młode matki (sprzedaż 30 ubranek, z których wyrosły ich dzieci, jest bardzo niskim limitem w skali roku),  minimalistki i fanki szaf kapsułowych (i trudno tu zapewne będzie o rachunki z ostatnich lat, które obfitowały w nadmiarowe zakupy). Generalnie młode pokolenie Polek i Polaków może okazać się “nieplanowaną ofiarą przepisów”, bo jak wynika z badania Future Mind “Młodzi vs Mobile. Wpatrzeni w ekran, czyli o młodych Polakach i technologii mobilnej” dla znaczącej większości z nich jedną z głównych wartości jest ograniczanie wpływu człowieka na środowisko (aż 71% wskazań w grupie 15-20 lat), a tzw. drugi obieg czy też szerzej ekonomia cyrkularna jest naturalnym wyborem w tej sytuacji.  Miejmy nadzieję, że obawy przed zbyt bliskimi kontaktami z kontrolerami z urzędów skarbowych nie zablokują zyskującego na popularności trendu dawania drugiego (i kolejnego) życia swoim rzeczom.

Komentarz Izabeli Franke, Head of Advisory w Future Mind

NAJNOWSZE ARTYKUŁY

- Reklama -Osteopatia Kraków

POLECAMY

lekarz medycyna technologia

Polski rynek ochrony zdrowia na fali wzrostu – EY prognozuje roczny wzrost o 11%...

0
Z analizy firmy EY wynika, że polski rynek świadczenia usług z zakresu opieki zdrowotnej będzie do 2028 roku rósł w tempie - 11 proc. rocznie. Rozwój stymuluje rosnące finansowanie publiczne i prywatne, które jest...